Rzeczpospolita
twierdzi, że w "
aferze podkarpackiej
" jest coraz więcej nieprawdopodobnych wręcz zwrotów akcji.
Główny podejrzany, funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji, miał zostać otoczony "wyjątkową opieką" i
dalej pełni służbę
. Natomiast Ukraińscy sutenerzy mający zapewniać politykom prawicy prostytutki, skazani zostali na zaledwie rok więzienia.
Według nieoficjalnych informacji dziennika istnieć ma aż
4 tysiące nagrań
z ukrytych kamer. Co na nich zarejestrowano? Podobno wizyty w agencjach towarzyskich ważnych polityków, m. in. obecnego rządu, w tym marszałka Sejmu i wiceministra obrony, ale
także arcybiskupa oraz jednego z komendantów policji
.
Rzeczpospolita
donosi, że taśmy mają być ukryte na Ukrainie, gdzie do jednej z nich dotarł
były agent CBA Wojciech J.
- co z kolei ujawniło
Radio Zet
.
Wszystko wskazuje na to, że jeśli taśmy faktycznie istnieją, to
mogłyby zagrażać bezpieczeństwu państwa
.
W 2016 roku
ABW
przeprowadzili nalot na kilka agencji towarzyskich prowadzonych przez dwóch obywateli Ukrainy: Aleksieja R. i Jewgienija R. W ramach akcji zatrzymani zostali także dwaj naczelnicy
CBŚP
.
Jak podaje
Rzeczpospolita
: "Prowadząca wtedy śledztwo Prokuratura Okręgowa w Krakowie ujawniła, że Daniel Ś. miał przyjmować korzyści majątkowe, pomagał lub obiecywał pomoc w czerpaniu korzyści z nierządu – mówiąc wprost, miał ochraniać biznes Ukraińców".
Śledztwo przejęła
Prokuratura Krajowa
, która nie odpowiada jednak na żadne z pytań dziennikarzy.
Były agent CBA Wojciech J. twierdzi, że służby o taśmach doskonale wiedzą, a on miał być wyznaczony do zweryfikowania informacji na ich temat.
Rzeczpospolita donosi, że Wojciech J. utrzymuje, że widział jedną z taśm, na której to zarejestrowany miał zostać stosunek seksualny
pomiędzy "jednym z posłów PiS", a "około 14-letnią Ukrainką"
.
- 31 sierpnia 2017 r. w obecności Wojciecha J. została otwarta szafa pancerna, w której nie było opisywanej przez byłego funkcjonariusza koperty z nagraniami - twierdzi z kolei
Temistokles Brodowski
, rzecznik CBA.
Rzecznik stwierdził również, że "Agent nie informował przełożonych o tym, że wszedł w posiadanie takich informacji, jak i nośników. Nie sporządził także żadnych dokumentów na tę okoliczność. CBA zweryfikowało informacje kolportowane przez J., które okazały się kłamstwem".
Jednak według informacji
Rzeczpospolitej,
w prokuratorskim śledztwie potwierdzono, że klientami zamkniętych podczas nalotu ABW agencji, było
wielu VIP-ów z najróżniejszych kręgów. Zarówno politycznych, biznesowych, jak i kościelnych.