fot. East News
Onet twierdzi, że
na Podhalu grasują złodzieje rabatów
oferowanych przez
sieć sklepów Biedronka
. Jak podaje serwis, przedsiębiorcy, w tym m.in. właściciele pensjonatów na Podhalu, zaopatrują się w towar właśnie w sklepach sieci Biedronka. Kasjerzy, z którymi rozmawiali dziennikarze, twierdzą że wykorzystują oni w tym celu
zniżki losowych klientów bez ich wiedzy
.
Z niektórych promocji w sieciach sklepów Biedronka można skorzystać jedynie pod warunkiem, że jest się posiadaczem karty Moja Biedronka. Tej jednak nie trzeba mieć przy sobie. Wystarczy podać kasjerce numer telefonu. Korzystać z tego mają przedsiębiorcy. Onet przywołuje historię z Biedronki z Nowego Targu, gdzie kobieta hurtowo postanowiła kupić masło:
"Wyłożyła je wszystkie na kasę, ale kasjerce zapowiedziała, że będą robione
"krótkie paragony" po zaledwie 4 szt
. masła. Zablokowała tym kasę na kilkanaście minut. W trakcie zakupów kasjerka nabijała na kasę fiskalną po 4 kostki masła, a klientka podawała jej za każdym razem inny numer telefonu, który wyczytywała z książki telefonicznej w swoim smartfonie" - relacjonuje Onet.
"W trakcie całego procesu przynajmniej kilkukrotnie zdarzało się, że kasjerka po wpisaniu numeru dostawała komunikat, że ten nie jest przypisany do żądnej karty lub limit promocyjnych zakupów dla danego numeru został już osiągnięty. Kupująca kobieta bez żadnego skrępowania podawała wówczas kolejny numer z listy" - podaje.
Serwis podaje, że Jeronimo Martins ma świadomość problemu i próbuje z nim walczyć. Od kilku miesięcy z części biedronkowych promocji można skorzystać po zeskanowaniu przy kasie specjalnego kodu QR wyświetlonego w przeznaczonej dla Biedronki aplikacji na smartfony.