Pani Ewa walczyła w sądzie o etat w
Telewizji Publicznej
, w której pracuje od 9 lat na podstawie umowy o dzieło. Sąd nakazał przyznanie jej etatu, ale obarczył ją, a nie pracodawcę, spłaceniem
70 tysięcy złotych
zaległych składek na ubezpiecznie społeczne.
Sąd Najwyższy
oddalił skargę kasacyjną pani Ewy, co wyczerpuje jej możliwości odwołania się i zmusza do spłacenia zaległych składek, które powinien odprowadzać na nią pracodawca. Sąd okazał się jednak łaskawy.
Należności rozłożył na 72 raty po 1 tysiąc złotych każda
.
Z początku to były już pracodawca pani Ewy wpłacił zaległe składki na konto ZUS, ale Sąd Najwyższy uznał, że to spowodowało "bezpodstawne wzbogacenie się" pani Ewy i musi ona zwrócić te pieniądze TVP.
"W przypadku zatrudnienia w oparciu o umowę o dzieło istnieją dwie strony medalu. Wykonujący taką pracę
pozbawiony jest jakiejkolwiek ochrony ubezpieczeniowej
, z drugiej strony otrzymuje wyższe (bo nieoskładkowane) wynagrodzenie.
Zasady słuszności i sprawiedliwości przemawiają więc za tym, aby
pracownik nie był zwolniony z konsekwencji
, jakie w prawie ubezpieczeń społecznych wynikają z sądowego ustalenia istnienia stosunku pracy" - napisał Sąd Najwyższy w u
zasadnieniu wyroku
.