Na
radomskim lotnisku
dobiega końca
burzenie terminala
, który wkrótce zostanie zastąpiony nowym. Na Sadkowie stał on od 2014 roku, ale wcześniej, od 2005 roku
był częścią lotniska w Łodzi
. Kosztował, wraz z przewiezieniem i zestawieniem w Radomiu,
6,5 miliona złotych
. Według niektórych szacunków jego eksploatacja przez niecałe pięć lat wyniosła natomiast 120 milionów złotych.
Budzi to kontrowersje, ponieważ z lotniska Radomiu od początku funkcjonowania praktycznie nikt nie latał. W 2017 port obsłużył dokładnie
9903 pasażerów
. Od października 2017 roku świeci pustkami, bo działalność zakończyła tam linia SprintAir, która jako jedyna operowała z tego lotniska.
W 2018 roku premier
Mateusz Morawiecki
ogłosił natomiast jego
rozbudowę
. Jak tłumaczył, Radom ma być lotniskiem
"zapasowym" dla warszawskiego lotniska Chopina
. Według planów ma obsługiwać
początkowo 3 miliony a docelowo 10 milionów pasażerów rocznie
. Inwestycja ma pochłonąć minimum
150 milionów złotych
.
Stary terminal trzeba było więc zburzyć, ponieważ jest
za mały na potrzeby nowego lotniska
. Jak tłumaczył prezes Państwowych Portów Lotniczych,
Mariusz Szpikowski
, dla przedsiębiorstwa ma on wartość złomu, a jego przebudowa jest nieopłacalna i nieracjonalna. W jego miejsce stanie wkrótce nowy terminal. Ma kosztować około 2 milionów złotych.
Przypomnijmy, że 90 kilometrów od Radomia powstaje też
Centralny Port Komunikacyjny
, który ma obsługiwać 45 milionów pasażerów rocznie. Lotnisko Chopina w Warszawie, 100 km od Radomia, obsługuje blisko 20 milionów pasażerów, a port w niedalekim Modlinie 3 miliony.