fot. East News
Jak informuje Deutsche Welle,
dom publiczny Pascha mieszczący się w Kolonii
i uznawany za
największy w Europie
złożył
wniosek o upadłoś
ć. Doprowadziła do tego pandemia koronawirusa, w wyniku której wszystkie agencje towarzyskie zostały zamknięte i wprowadzano zakaz uprawiania prostytucji.
- To wprawdzie niewyobrażalne, ale taki dokument przekazałem sądowi rejonowemu.
Zbankrutowaliśmy
- mówi w rozmowie z dziennikiem
Express
właściciel Paschy,
Armin Lobscheid
.
- Z pomocą banków być może udałoby się nam uniknąć upadłości, gdybyśmy tylko dostali zgodę na ponowne uruchomienie biznesu na początku przyszłego roku.
Każdy wie, że branża płatnego seksu będzie pracować zaraz po zniesieniu zakazu.
A zamiast tego mamy
kolejne przedłużenie zakazu o 14 dni.
W tej sytuacji planowanie jest niemożliwe - dodaje.
Pascha mieści się w charakterystycznym niebieskim wieżowcu, ma ponad 9 tysięcy metrów i
126 pokoi wynajmowanych prostytutkom
. Niektóre mieszkają w nich na stałe. Są specjalne piętra dedykowane np. dla osób transseskualnych. Poza tym Pascha ma całą infrastrukturę: restauracje, kawiarnie, pralnie, solarium i inne usługi.
Firma zatrudnia około 60 osób, w tym kucharzy, serwis sprzątający i remontowy.
W Niemczech wprowadzono zakaz prostytucji w połowie marca i od tego czasu poszczególne landy przedłużają go każdorazowo o 14 dni.
Branża erotyczna domaga się zniesienia zakazu
, zwracając m.in. uwagę, że prostytutki dalej pracują, ale robią to nielegalnie, jeszcze bardziej narażając zdrowie swoje i swoich klientów. W niektórych miastach odbyły się niedawno demonstracje pracowników branży, którzy domagali się przywrócenia działalności domów publicznych.
Jak informuje Deutsche Welle, liczba zarejestrowanych prostytutek w Niemczech to około 33 tysiące, faktycznie jest ich około 400 tysięcy.