The Guardian opisuje sytuację z koncertu
The Killers
, który odbył się wczoraj w Ozurgeti. Lider grupy Brandon Flowers zaprosił na scenę
perkusistę z Rosji.
To nie spodobało się fanom zespołu. Muzyk nazwał perkusistę "bratem" swoich fanów, a to jeszcze bardziej zdenerwowało publikę, która
zaczęła gwizdać i wychodzić z koncertu.
- On nie jest waszym bratem? Rozdzielają nas granice państw? Czy ja, skoro jestem z USA, to nie jestem waszym bratem? Widzę was jako moich braci i siostry - powiedział.
W sieci pojawiły się nagrania z koncertu, na których widać ten moment:
Ostatecznie The Killers kontynuował swój występ, jednak tuż po jego zakończeniu grupa opublikowała
komunikat z przeprosinami:
"Drodzy Gruzini, nie chcieliśmy nikogo urazić. Mamy wieloletnią tradycję zapraszania ludzi do gry na perkusji na scenie. Wydawało nam się, że pierwsze reakcje publiczności wskazują, że fani nie mają problemu z osobą, która dziś uczestniczyła w show" - czytamy w mediach społecznościowych.
Warto przypomnieć, że zachowanie Gruzinów uczestniczących w koncercie było związane nie tylko z solidarnością z Ukrainą, którą zaatakowała Rosja, ale także niechęcią związaną z wydarzeniami z 2008 roku, gdy w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku Rosja napadła na Gruzję. W efekcie pięciodniowej wojny Tbilisi utraciło kontrolę nad separatystycznymi regionami, a Rosja 26 sierpnia 2008 roku uznała "niepodległość" Abchazji i Osetii Południowej, co Gruzja określiła jako "jawną aneksję".