Od początku stycznia w sieci popularność zdobywa nagranie
ukraińskiego żołnierza Pawło Jakymczuka
, który przebywa
w Polsce na rehabilitacji
, po tym jak został poważnie ranny pod Chersoniem. Żołnierz postanowił wykorzystać czas pobytu w Polsce i zmobilizować swoich rodaków, którzy wyjechali z Ukrainy do jej obrony.
Jakymczuk wyszedł na
ulice Warszawy i wręczał Ukraińcom
, którzy nielegalnie opuścili swój kraj,
rzekome "wezwania do służby"
. Wideo na wszystkich kanałach, na których zostało rozpowszechnione, osiągnęło łącznie ponad 70 milionów wyświetleń.
- Z pozycji, z której nagrałem ten film, chciałem wyśmiać tych, którzy uciekli z Ukrainy, płacąc ogromne kwoty pieniędzy. Nie chcę, żeby myśleli, że jadąc do Europy, mogą spacerować i czuć się bezpiecznie. Wymyślę coś, nie zostawię i nie dam im spokoju, będę naciskał na nich w każdy możliwy sposób - powiedział wojskowy dla telewizji TSN.
Materiał szybko trafił też do rosyjskich mediów społecznościowych. Propaganda wykorzystywała je, by wmawiać, że Polska zgodziła się na "wyłapywanie obywateli Ukrainy" na swoim terytorium i eksportowanie ich na front.