fot. East News
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenia, że wojsko ukraińskie poczyniło wczoraj
znaczne postępy w obwodzie chersońskim
przy jednoczesnym kontynuowaniu natarcia w obwodach charkowskim i ługańskim.
Ukrainie udało się wyzwolić kilka miejscowości na wschodnim brzegu rzeki Ingulec, tym samym zmuszając wojska rosyjskie do odwrotu w stronę Chersonia. Żołnierze napierali także na południe wzdłuż rzeki Dniepr, odcinając rosyjskie linie komunikacji lądowej na północy obwodu.
Działania Ukraińców
uniemożliwiały okupantom transport dodatkowej amunicji
, rezerw, poborowych i innych środków wzmacniających ich pozycje na froncie. Jak informują rosyjskie źródła, żołnierze ponownie ostrzelali most Antonowski w Chersoniu.
Przypomnijmy, że pod koniec sierpnia ukraińskie zgrupowanie wojsk "Kachowka" poinformowało, że wszystkie przeprawy drogowe na rzece Dniepr w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy zostały zniszczone, w tym właśnie most Antonowski.
Ostatnie wydarzenia utrudniły pracę rosyjskim mediom propagandowym. Niektórzy zaczęli panicznie ostrzegać, że na Chersońszczyźnie załamał się front, inni, tak jak miejscowy kolaborant Kyryło Stremousow, twierdzili, że nawet "kiedy rosyjskie wojska się wycofują, to znaczy, że się posuwają".
Pojawiają się także niepotwierdzone doniesienia, że Rosjanie wycofują się ze wsi Snihuriwka na północ od Chersonia. Szef administracji wojskowo-cywilnej obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj twierdzi, że Ukraina rozpoczęła już
deokupację terenów
.
Jak dodaje ISW,
częściowa mobilizacja wprowadzona w Rosji bardziej wpływa na sytuację wewnętrzną kraju niż na postępy na froncie
.
“Putinowi nie udaje się próba balansowania pomiędzy sprzecznymi ze sobą żądaniami poszczególnych grup rosyjskich nacjonalistów, aktywnych w przestrzeni informacyjnej. Konsekwencje są trudne do przewidzenia, ale podziały mogą mieć poważne skutki wewnętrzne, a nawet wpłynąć na stabilność reżimu Putina" - twierdzą eksperci.