Aktywiści zastanawiają się, dlaczego za pomoc na ukraińskiej granicy nazywani są bohaterami, a na białoruskiej kryminalistami

Aktywiści z

opublikowali post na Facebooku, w którym zastanawiają się, dlaczego pomagając

, a kiedy niosą pomoc

. W ten sposób odnoszą się oni do zatrzymania aktywistów, którzy chcieli pomóc rodzinie z siódemką małych dzieci, która już od 3 miesięcy tkwi na polsko-białoruskim pograniczu. Prokuratura zarzuciła im organizację nielegalnego przekraczania granicy:

"Od wybuchu wojny w Ukrainie setki prywatnych samochodów jeździ codziennie z Polski do Ukrainy, żeby ewakuować tych, których życie i zdrowie jest zagrożone. W ramach społecznej mobilizacji tysiące Polek i Polaków zaoferowało ukraińskim uchodźcom schronienie w swoich własnych domach. Osoby te budzą podziw nie tylko w naszym kraju, ale i na arenie międzynarodowej" - napisano.

"Tymczasem na Podlasiu przewiezienie rodziny z dziećmi z zimnego lasu w ciepłe i bezpieczne miejsce, wciąż traktowane jest jak przestępstwo.

w związku z

rodzinie z siódemką małych dzieci, która już od 3 miesięcy tkwi na polsko-białoruskim pograniczu. Rodzina przebywała w lesie od wielu dni: bez wody, jedzenia, schronienia i dostępu do pomocy medycznej. Aktywiści ratowali ich życie, oferując im transport własnymi samochodami z zimnego lasu, tak jak robili to w ostatnich tygodniach, pomagając uchodźcom na ukraińskiej granicy. Tym razem zostali jednak zatrzymani, a prokuratura zarzuciła im organizację nielegalnego przekraczania granicy i skierowała wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy. To absurdalne zarzuty, bowiem nikt z aktywistów i aktywistek nie wspiera ludzi w przekroczeniu polsko-białoruskiej granicy. Oferowana pomoc to ratowanie wyczerpanych ludzi przed śmiercią na polskim terytorium" - dodano.

Grupa Granica podnosi, że zarzuty dla aktywistów, którzy ratowali skrajnie wycieńczonych migrantów, to próba zastraszenia:

"Postawienie zarzutów karnych czwórce aktywistów bezinteresownie niosących pomoc uchodźcom i uchodźczyniom na polsko-białoruskiej granicy należy traktować jako

. Te same osoby za te same działania były traktowane jako bohaterzy i bohaterki na granicy ukraińskiej, a na granicy białoruskiej zostali potraktowani jako kryminaliści. Polskie prawo nie tylko nie zabrania, ale wręcz nakazuje niesienie pomocy tym, których życie jest zagrożone. Dlatego stanowczo

!" - napisano.

"Przykład Ukrainy pokazuje, że inna polityka jest możliwa. Społeczną mobilizację w niesieniu pomocy uchodźczyniom i uchodźcom z Ukrainy polski rząd wykorzystuje wizerunkowo, żeby opinia międzynarodowa mogła zapomnieć o skali przemocy stosowanej na Podlasiu. Jednak dzięki zwykłym ludziom dokumentującym kolejne wywożone za druty dzieci, kobiety i osoby na wózkach inwalidzkich, nie jest to możliwe. Społeczna mobilizacja nie zna granic. I dlatego nie jest niczym zaskakującym, że osoby ratujące życie na jednym odcinku granicy, dokładnie to samo robią na sąsiednim. Jeszcze kilka dni temu nazywani byli bohaterami i bohaterkami, dziś zostali zastraszeni i postawieni przed sądem, jak kryminaliści" - dodano.

Przedstawiciele Grupy Granica domagają się zwolnienia aktywistów i "zaprzestania kryminalizowania niesienia pomocy":

"Polskie sądy powinny zajmować się tymi, którzy odmawiają udzielania pomocy, a nie tymi, którzy ją niosą. Dlatego domagamy się natychmiastowego zwolnienia aktywistów i aktywistek oraz zaprzestania kryminalizowania pomocy! Wywózki mogą dla uchodźczyń i uchodźców oznaczać śmierć. Każdy, kto ratuje życie i zdrowie innych, zasługuje na społeczny podziw. Niezależnie od tego, na której granicy znajdują się osoby uciekające przed wojną i konfliktami. Pomaganie jest legalne, to przemoc jest przestępstwem" - napisano.

Zobacz też: