Nowym modnym miejscem wśród
rosyjskich influencerów
stało się ostatnio miejsce nazywane przez nich
"syberyjskimi Malediwami"
, zaledwie 10 minut drogi od Nowosybirska. Na Instagramie pojawia się coraz więcej zdjęć znad malowniczego,
turkusowego "jeziorka"
, które, jak się jednak okazuje, jest bardzo niebezpieczne.
Znajdująca się w pobliżu
elektrownia
w obliczu tysięcy zdjęć znad zbiornika musiała wydać
specjalne oświadczenie
ostrzegające przed kąpielą. Poinformowano, że "jezioro" to po prostu
zbiornik wypełniony toksycznymi odpadami
, m.in. popiołem i tlenkami różnych metali.
Choć woda sama w sobie nie powinna być trująca, elektrownia ostrzega, że może w wielu przypadkach
wywoływać reakcje alergiczne
. Przekonał się o tym jeden z instagramerów, który pływał w zbiorniku na dmuchanym jednorożcu.
"Następnego ranka
moje nogi zrobiły się czerwone i swędziały przez dwa dni,
potem wszystko przeszło.
Ale czego się nie robi dla takich zdjęć? Woda smakuje trochę kwaśno, jak kreda"
- napisał.
Inna influencerka napisała, że o toksyczności zbiornika przeczytała dopiero później i była "przerażona". Odpowiadając na krytykę, napisała, że owszem,
"jeziorko" znajduje się w strefie przemysłowej, a wejście jest zabronione
. Nie jest jednak ogrodzone, więc
"w sumie można tam wchodzić"
.
"Kolor wody jest fascynujący, a zdjęcia wyszły pięknie, jak na prawdziwych Malediwach" - dodała.