fot. East News
Po długich negocjacjach
Chiny wreszcie zgodziły się na misję ekspertów WHO w Wuhan
, którzy mają zbadać źródła pandemii koronawirusa. Grupa kilkunastu specjalistów, mimo początkowych problemów z wjazdem do Chin, jest już na miejscu i lada dzień, po przejściu 14-dniowej kwarantanny, ma zacząć swoje badania. Według zapowiedzi, celem misji nie jest "znalezienie winnego". WHO będzie probówać "zrozumieć, co się stało, aby móc zmniejszyć ryzyko w przyszłości".
Z ekspertami WHO chciałyby spotkać się rodziny zmarłych na Covid-19
i apelują o to w oficjalnych pismach składanych w urzędach. Jak donoszą agencje prasowe, do takiego spotkania raczej nie dojdzie z uwagi na sprzeciw chińskiego rządu.
AP opisuje historię
Zhanga Hai
mieszkającego w Shenzhen, którego ojciec zaraził się koronawirusem podczas podróży do Wuhan i zmarł.
-
Mam nadzieję, że eksperci WHO nie staną się kolejnym narzędziem do rozpowszechniania kłamstw
- mówi Zhang Hai w rozmowie z AP. - Nieustannie szukamy prawdy. To był czyn przestępczy i nie chcę, aby WHO przyjeżdżała do Chin, aby ukryć te zbrodnie.
Zhang, tak jak wielu innych krewnych zmarłych na Covid-19 domaga się, aby
ktoś za rozwój pandemii poniósł konsekwencje
. Wielu z nich próbowało składać pozwy w sądach oskarżające władze o zbagatelizowanie wirusa i zignorowanie skali pandemii. Sądy jednak odrzucają ich wnioski, a służby przesłuchują ich i zakazują rozmów z zagranicznymi mediami.
Jak relacjonuje AP, rząd regularnie zamyka kolejne czaty grupowe, które tworzą krewni zmarłych, aby wspierać się w kolejnych bataliach z urzędnikami. Coraz większe wątpliwości budzi też fakt, czy eksperci WHO faktycznie otrzymają od Chińczyków informacje potrzebne do realizacji swoich zadań.