Pracownicy Polskich Linii Lotniczych LOT
podjęli decyzję o formie protestu, który chcą rozpocząć, domagając się przywrócenia dawnego regulaminu wynagrodzeń, zatrudniania pilotów i personelu tylko na etacie oraz przywrócenia do pracy
szefowej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego Moniki Żelazik.
O przeprowadzeniu strajku zdecydowało nadzwyczajne walne zgromadzenia największych związków zawodowych w spółce.
Związkowcy są w sporze z władzami PLL LOT od kilku miesięcy. Okazuje się, że
Sąd Apelacyjny w Warszawie
cofnął pod koniec lipca wydany trzy miesiące wcześniej zakaz protestu do czasu rozstrzygnięcia legalności strajku. Związkowcy chcieli rozpocząć strajk na początku maja.
Skoro mamy prawo do poinformowania zarządu spółki 5 dni wcześniej, to jeszcze poczekamy. Chcemy dobrze się przygotować i nie narażać pracowników na nieprzyjemności, mobbing i zastraszanie
- powiedziała w rozmowie z
Business Insider Polska
Monika Żelazik, szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego.
Okazuje się, że zarząd PLL LOT w ramach kary, za próbę protestu w maju wezwał związkowców, by
zapłacili ponad 1,7 miliona złotych za straty
, jakie poniosła spółka, głównie przy sprzedaży biletów po zapowiedziach strajku.
Według zapowiedzi związkowców w proteście może wziąć udział ponad
800 pracowników
i może dojść do niego już we wrześniu. Akcja może potrwać nawet kilka dni i spowodować odwołanie niektórych lotów.