Mieszkańcy jednego z osiedli w Dębicy od lat borykają się z
dzikami spacerującymi między blokami
. Dlatego na ostatniej sesji Rady Miejskiej przedstawiono niecodzienny wniosek formalny, pod którym zebrano około 140 podpisów.
"W związku z pismem mieszkańców południowej części miasta w sprawie podjęcia skutecznych działań i ostatecznego rozwiązania problemu stad dzików, komisja infrastruktury i gospodarki przestrzennej wnioskuje do burmistrza miasta o
zasiedlenie lasów w południowej części miasta wilkiem, niedźwiedziem i krokodylami
, będącymi naturalnym wrogiem dzików" - zawarto w treści wniosku.
Stanisław Oleksy
, przewodniczący jednej z rad osiedla, postanowił zabrać głos w tej sprawie.
- Jestem z tego terenu. Jesteśmy tym najbardziej dotknięci. Największym szokiem jest to, że mamy problem z dzikami i jeszcze chcą nam dołożyć problemy z niedźwiedziami i jakimiś krokodylami. Na miłość boską, teraz mamy problem, a jak przyjdą niedźwiedzie, wilki i krokodyle, to my nie wyjdziemy z domów. Jak można takie bzdury wymyślać - tłumaczył.
Szczepan Mroczek
, przewodniczący komisji infrastruktury i gospodarki przestrzennej w Radzie Miasta Dębicy, tłumaczył, że to akt bezradności - nie bezmyślności. Nic więc dziwnego, że
komisja zdecydowała o postawieniu prowokującego wniosku
, aby zaprezentować skalę problemu i determinację mieszkańców. Warto zaznaczyć, że lokatorzy od dawna bezskutecznie proszą o pomoc.
Teraz władze muszą odnieść się do wniosku w ciągu 14 najbliższych dni.
Mariusz Szewczyk
, burmistrz Dębicy, zapewnia, że jest świadomy niebezpieczeństwa i zniszczeń wyrządzanych przez zwierzęta.
- Z kołem łowieckim kontaktujemy się na bieżąco. W tym miesiącu wykonali trzy próby straszenia dzików. Czy to przyniesie efekty, tego nie wiemy - dodał.
Burmistrz podkreślił, że przepisy zabraniają przeprowadzać odstrzału zwierząt na terenie miasta, dlatego ostatnią deską ratunku może okazać się odstrzał z dala od Dębicy.