Donald.pl: Ile pan zarabia?
Pan Zbyszek: Kiedyś pracowałem w jako kierowca warszawski, to było ok 4000 zł netto, a od paru lat jeżdżę u innego przewoźnika na podmiejskiej linii. Teraz zarabiam ok 3000 zł na rękę.
Donald.pl: To dużo czy mało?
Pan Zbyszek: Przynajmniej o tysiąc złotych za mało.
Donald.pl: Od jak dawna jest pan kierowcą, ile ma pan lat i co robił pan wcześniej?
Pan Zbyszek: Jestem po 60-tce, na autobusach od około 15 lat. Wcześniej byłem tak zwanym drobnym przedsiębiorcą. Handlowałem kwiatami, prowadziłem kiosk, a jeszcze dawniej na bazarze.
Donald.pl: Fajnie jest być kierowcą autobusu?
Pan Zbyszek: To praca z ludźmi, bo ciągle się jest z w ruchu z innymi kierowcami i pasażerami. Dla większości nic się nie dzieje, ale czasami jest przeciskanie się z kimś, kto nie chce cię wpuścić albo z pasażerami, którym coś nie pasuje. Czasami przez nieporozumienie ktoś potrafi mnie skląć, bo za szybko zamykam drzwi albo za długo trzymam otwarte i zimno wpuszczam. Czasami komuś się pomoże, jakąś zgubę odda. Wtedy są i podziękowania i czekoladę można dostać. Albo skargę.
Donald.pl: Ile było na pana skarg?
Pan Zbyszek: Jedna, facet się zagapił i nie wcisnął przycisku "na żądanie". Zaczął na mnie k*rwić, to się nie zatrzymałem, jakby grzecznie poprosił, to bym go wypuścił. A tak musiał jechać normalnie na następny przystanek, skarga była bezzasadna, ale jak złożył, to była.
Pan Zbyszek: Kilkadziesiąt słownych, od pasażerów.
Donald.pl: A to mogą być pisemne?
Pan Zbyszek: Raz się zdarzyło, jak jeszcze pracowałem w ZTM, że ktoś napisał maila z pochwałą i ja potem też dostałem pochwałę.
Donald.pl: Pan pokaże.
Pan Zbyszek:
Donald.pl: Gratulacje. A co boli w byciu kierowcą?
Pan Zbyszek: Nerwy i plecy. A jak stary autobus i stare siedzenie, to i dupa.
Donald.pl: Co pomaga w pracy? Muzykę sobie pan puszcza?
Pan Zbyszek: Teraz jeżdżę autobusem z tak głośnym silnikiem, że mi muzyczkę z telefonu zagłusza. Tak naprawdę to pomaga najbardziej pogoda, jak jest ładna wiosna, sucho i słonecznie to najprzyjemniej. Jakby nie patrzeć, to przede wszystkim jeżdżenie, więc im lepsza pogoda dla kierowców, tym dla mnie lepiej.
Donald.pl: Najprzyjemniejsza historia?
Pan Zbyszek: Raz taka dziewczyna wsiadła i kanarzy ją złapali, miała przeterminowany miesięczny. Strasznie się spłakała, że matka ją zabije, i dałem jej pieniądze na natychmiastowe opłacenie kary. Bo jak się przedłuży spłatę na później, to jest drożej. Bardzo była wdzięczna i obiecywała, że odda.
Donald.pl: I oddała pieniądze?
Donald.pl: A kiedy to było?
Pan Zbyszek:Rok temu, jakoś na jesieni.
Donald.pl: I nadal pan myśli, że odda?
Donald.pl: Widział pan pewnie sporo kontroli, ogólnie są cywilizowane czy jakieś awantury?
Pan Zbyszek: Raczej cywilizowanie, ale najgorzej mają cudzoziemcy. Są w Warszawie takie linie z lotniska, gdzie kanarzy specjalnie zasadzają się na obcokrajowców. Nieraz jak tylko autobus ruszy od razu żerują. A jak jeżdżę na podmiejskich, to najczęściej obrywają Ukraińcy, bo nie mieli, kupili nie taki i często kończy się policją.
Donald.pl: Dlaczego zmienił pan autobusy miejskie na tą firmę podmiejską?
Pan Zbyszek: Bo raz jak piłem alkohol dzień wcześniej i w pracy rano była kontrola trzeźwości, to dmuchnąłem i wyszło, że jestem pod wpływem. Poniżej pół promila, minimalna ilość, więc normalnie nic by się nie stało, ale dla kierowców autobusów ma być zupełne zero. I wyleciałem. Szkoda, bo chciałem do emerytury dojeździć.
Donald.pl: A ile zostało do tej emerytury?
Donald.pl: Na kogo pan ostatnio głosował, a na kogo zagłosuje w przyszłości?
Pan Zbyszek: Poprzednio na Platformę, ostatnio na PiS, a teraz sam nie wiem na kogo. Będę słuchał, co będą mówić i zdecyduję.
Donald.pl: A Nowy Ład się panu podoba?
Pan Zbyszek: Nie wiem, na razie nie mam zdania
Donald.pl: Szczepił się pan, czy jest pan sceptyczny?
Pan Zbyszek: Szczepiłem się dwa razy i będę szczepił się niedługo po raz trzeci. Ja miałem zawały, raz przechodziłem zakażenie i było niebezpiecznie.
Donald.pl: To na koniec, bo mamy taką małą tradycję, mamy prośbę: niech pan pokaże ulubionego mema albo żarcik opowie.
Donald.pl: Nigdy nic? Żaden kabaret? Ulubiona komedia chociaż?
Pan Zbyszek: Nic, jakoś mnie nie bawi.
Donald.pl: A jakby ktoś rozważał prawko na autobusy i taką pracę, to co by pan doradził, żeby wziąć pod uwagę?
Pan Zbyszek: Że to mimo wszystko bardzo upierdliwa praca, do której wbrew pozorom nie każdy się nadaje. To jak pracować na kasie, obsługiwać ludzi, być uważnym, liczyć, zauważać, a błędy mogą kosztować czyjeś zdrowie albo życie. Dyscyplina gorsza jak w wojsku, za byle co można dostać po premii a w MZA podwyżkę można było dostać po dwóch latach bez zarzutów. W tym gdzie teraz pracuję podwyżki w ogóle nie są przewidziane, bo nie.
Donald.pl: A nie ma tam w MZA jakiegoś związku zawodowego, to nic nie pomaga?
Pan Zbyszek: Związków zawodowych jest tam kilka, ale gryzą się między sobą i w sumie gówno pomagają.
Donald.pl: A o co się gryzą?
Pan Zbyszek: No na przykład: jak negocjowana jest podwyżka, to różne związki różnie mówią, o ile ma być. Nie ma wspólnego frontu, a zarzucają sobie nawzajem, że ci drudzy nie dość się starają.
Donald.pl: Czego panu życzyć?
Pan Zbyszek: Zdrowia, pieniędzy i wcześniejszej emerytury, bo mi się już strasznie nie chce.
Donald.pl: Tego życzymy i dziękujemy za rozmowę.