W trakcie programu informacyjnego
na żywo w BBC News
do
australijskiej dziennikarki urodzonej w Kabulu
Yaldy Hakim
zadzwonił rzecznik Talibanu
w Katarze. Hakim, kiedy miała pół roku, uciekła z rodziną do Pakistanu, następnie przeniosła się do Australii.
Dziennikarka dość szybko opanowała zaskoczenie sytuacją i przez pół godziny rozmawiała z Suhail Shaheen.
Rzecznik Talibanu zapewniał ją oraz widzów, że
obywatele nie powinni bać się ponownych rządów talibów
. Oprócz tego zapewniał, że dziewczynki i kobiety będą miały dostęp zarówno do edukacji, jak i pracy.
Shaheen dodał, że talibowie będą oczekiwali od kobiet jedynie tego,
by nosiły hidżab
. Gdy z ust dziennikarki padło pytanie, czy nie chodzi o burki, rzecznik stwierdził, że będzie obowiązywało dowolne nakrycie głowy.
Przekonywał także, że kobiety
będą mogły same opuszczać dom
, dodając przy tym, że było tak również w trakcie poprzednich rządów Talibanu, co jest niezgodne z prawdą.
Rzecznik przekonywał, że państwie będą istniały wolne media, a Afgańczycy, którzy współpracowali z Amerykanami nie będą za tą współpracę karani.
Na pytanie o to, jak będzie wyglądał system sprawiedliwość, rzecznik stwierdził, że sędziowie będą wybierani przez władze. Nie był jednak w stanie określić, jak będą wyglądały kary:
- Czy będą wykonywane kary takie jak amputacje rąk i nóg, kamienowanie, egzekucje, jak to było w przeszłości?
Nie mogę tego teraz stwierdzić.
To zależy od sądów i sędziów - odpowiedział rzecznik.