Maja Walczuk
od roku pełni funkcję doradcy strategicznego w Kancelarii Premiera jako asystentka dyrektora w Wydziale Promocji Programów Rządowych Centrum Informacyjnego Rządu. Kobieta zasłynęła z tego, że kilka miesięcy temu szydziła z
Hanny Zagulskiej
, lewicowej aktywistki, która
zorganizowała zbiórkę internetową na laptopa
.
Jak się okazuje, na jednym z dostępnych serwisów,
kobieta utworzyła ostatnio swoją zrzutkę
. Walczuk zachęcała internautów do wpłat
na naprawę pogryzionych przez jej psa drzwi
.
"Bułkę, mojego psa, znają chyba wszyscy. To naprawdę świetny i kochany psiak. Niestety, to ciągle dzieciak, którego roznosi energia. Eskalacja tejże energii miała miejsce kilka tygodni temu, kiedy dosłownie zjadła drzwi znajomym, którzy jej pilnowali, gdy byłam na weselu. Niestety, obecnie nie dysponuję kwotą, na jaką wyceniono naprawę. To właśnie ta
kwota - 750 zł - jest kluczowa
, jednak przy okazji chcę zabrać psa na tresurę, żeby więcej takie sytuacje nie miały miejsca. Bardzo proszę Was o nawet najmniejsze wsparcie, bo zachowanie Bu doprowadza mnie na skraj załamania nerwowego, a nerwy mam i tak już zszargane koszmarnie" - napisała w opisie zrzutki.
Asystentce udało się zebrać 3 tysiące zł i zamknąć udaną zbiórkę. Jak donosi Pudelek, asystenci w Kancelarii Premiera
zarabiają do 7 tysięcy zł brutto.
To nie pierwsza zbiórka Walczuk. W marcu zbierała pieniądze dla pani Gosi, która musi żyć za 720 zł miesięcznie. Udało się jej zebrać
prawie 24 tysiące złotych
.
Zaraz po usunięciu ogłoszenia głos o pani Gosi zaginął.
Nie wiadomo, czy pieniądze trafiły do potrzebującej
, ponieważ, jak donoszą internauci, miała nigdy nie rozliczyć zbiórki.
Użytkownicy zaczęli wytykać kobiecie organizowanie kolejnej zbiórki, choć wciąż nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi zbieranymi w poprzedniej. Walczuk zaczęła tłumaczyć się na Instagramie: