Gazeta Wyborcza
informuje, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie
zajścia przed budynkiem TVP
, podczas którego
obrażano Magdalenę Ogórek
. Uczestnicy protestu krzyczeli:
"Sprzedajna kłamczucha!"
i "Zatrudnijcie dziennikarzy!" i okleili auto dziennikarki. Musiała interweniować policja.
Sprawę wyjaśniała warszawska policja. Przesłuchała uczestników zajścia, których dane podano w
Wiadomościach
. Do sądu wpłynęły
wnioski o ukaranie 15 osób
, które mają odpowiedzieć za
tamowanie ruchu
i
umieszczenie ulotki w miejscu do tego nieprzeznaczonym
. Zgodnie z kodeksem wykroczeń grozi za to kara grzywny.
Rzecznik warszawskiej prokuratury, prokurator Łukasz Łapczyński, w rozmowie z
Wyborczą
informuje jednak, że w sprawie Ogórek prowadzone jest jeszcze
inne postępowanie
.
Prokuratura bada sprawę pod kątem
"
publicznego znieważenia pokrzywdzonej słowami powszechnie uznawanymi za obraźliwe
oraz pomawiania pokrzywdzonej o takie postępowanie, które mogłoby ją poniżyć w opinii publicznej". Dodaje, że
"czynu tego dokonano z błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie dla porządku prawnego"
.
- Nikomu nie przedstawiliśmy zarzutów. Na razie mamy
podejrzenie popełnienia takich przestępstw
. Musimy najpierw ustalić, czy do nich w ogóle doszło. A jeśli doszło, to kto jest sprawcą - mówi Łapczyński.
Zdaniem Katarzyny Gajowniczek-Pruszyńskiej, wicedziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, takie
działania prokuratury to nadużycie
. Postępowania w sprawie zniesławienia czy znieważenia prowadzi się na wniosek pokrzywdzonego.
Nie wiadomo jednak, czy Ogórek sama złożyła doniesienie do prokuratury
.
- Oczywiście, jest taki przepis, który pozwala prokuraturze wszcząć postępowanie albo włączyć się do sprawy, nawet w przypadku przestępstw prywatnoskargowych, gdy mówimy o
ważnym interesie społecznym
. Czy jednak ta sytuacja wymaga angażowania się prokuratora? Uważam, że nie. To nadużycie - mówi Gajowniczek-Pruszczyńska.
Łapczyński tłumaczy, że prokuratura
musi prowadzić sprawę,
dopóki nie ustali potencjalnych sprawców po to, żeby osoba pokrzywdzona mogła potem wystąpić z oskarżeniem prywatnym.
-
Nie możemy wydać od razu postanowienia o umorzeniu sprawy wobec stwierdzenia braku interesu publicznego
. Nie musimy stawiać zarzutów, ale osoby trzeba ustalić - wyjaśnia.