Bartek Tarnowski
jest
edukatorem
związanym z Fundacją Nowy Głos i Warszawską Ligą Debatancką, nauczycielem retoryki w I SLO "Bednarska" w Warszawie,
aktywistą na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami
i członkiem redakcji
Magazynu Kontakt
.
Donald.pl: Ile masz lat?
Bartek: 30
Donald.pl: Ile razy szukałeś pracy? Tak mniej więcej?
Bartek: Myślę, że trzy będzie najbliżej prawdy.
Donald.pl: To chyba niewiele jak na trzydziestolatka, łatwo poszło?
Bartek: Raczej - wiele razy musiałem się z czymś godzić. Śmieciowymi warunkami, tym, że akurat jest to miejsce jakoś dostępne. No i też - prac miałem trochę więcej. Specyficzna dziedzina, którą się od połowy mniej więcej mojego czasu na rynku pracy zajmuję (czyli retoryka i wystąpienia publiczne) stwarza sporo okazji, które często nie są osiągalne tak z ulicy.
Totalnym koszmarem było poszukiwanie pierwszej pracy i myślę, że dość reprezentatywnym dla osób z niepełnosprawnościami, które na rynku pracy próbują się odnaleźć.
Dondal.pl: A jak robiłeś CV, to zamieszczałeś jakieś info, że poruszasz się na wózku? Z jednej strony nie musisz, z drugiej strony to istotna informacja.
Bartek: To zależy. Do części tak, do części nie. Tak - tam, gdzie wiedziałem, że miejsce jest w pełni dostosowane (a więc, że pracodawca nie będzie się bać tematu), albo gdzie poszukiwano pracownika z niepełnosprawnością, aby wypełnić limit PFRON.
Dondal.pl: Co to jest PFRON?
Bartek: No właśnie. Jeśli pracodawca zatrudnia >25 osób, a nie zatrudnia w jakiejś części osób z niepełnosprawnością, musi płacić składkę na PFRON - który to jest instytucją, która finansuje programy wspierające osoby z niepełnosprawnością w rehabilitacji, edukacji i na rynku pracy.
Wielu pracodawców w związku z tym szuka osób z niepełnosprawnością na podstawowe, niskopłatne stanowiska - recepcja, stanowisko ochrony, monitoring, klepanie najprostszych danych.
Donald.pl: "Osoby z niepełnosprawnościami", dlaczego nie po prostu "niepełnosprawni"?
Bartek: "Osoby z niepełnosprawnościami" dlatego, że niepełnosprawność jest owszem moją cechą, ale nie definiującą. To oczywiście trochę kalka z angielskiego - "disabled" brzmi jednak mocniej niż "niepełnosprawny", ale dlatego się mówi "with disabilities". Niemniej, ja się na słowo "niepełnosprawny" nie obrażam, po prostu dla innych, którzy mają do tego bardziej osobiste podejście, staram się unikać tego słownictwa i mówić innym, dlaczego tak, a nie inaczej.
Dondald.pl: Jak bardzo wózek sprawia, że ludzie reagują inaczej? Miewasz takie sytuacje, że zostałeś odebrany przez to inaczej? Albo rozmowa inaczej przebiegała przez telefon, a inaczej kiedy pojawiłeś się gdzieś fizycznie?
Bartek: Reakcje potrafią być tu bardzo rozmaite. Jeśli chodzi o relacje zawodowe - jest to przede wszystkim lęk związany z tym, że multum miejsc pracy czy szkół, do których chodzę z warsztatami, jest zwyczajnie niedostosowanych. Wiele osób nie wie o moim wózku, gdy zaprasza mnie na warsztat. No i tu jest klops xD Reakcje są od takich w stylu "tu jest pan Mietek, tu jest pan Władzio, pomożemy", przez "no i co tu z panem zrobić", po "no i co pan sobie właściwie wyobrażał".
Donald.pl: A tak na co dzień?
Bartek: Jeśli chodzi o ludzi na ulicy - dodatkowym czynnikiem jest to, że ludzie bardzo często mają obraz, że z wózkiem wiąże się też niepełnosprawność intelektualna. No i zaczyna się cały wachlarz dziwnych reakcji - zdrabnianie, mówienie do moich przyjaciół jak do moich opiekunów, tłumaczenie rzeczy jak 4-latkowi, mówienie per "chłopcze".
Donald.pl: Rozmawialiśmy kiedyś
z Wojtkiem, który prowadzi Life on Wheelz
. Mówił, że kiedy o coś prosi, ludzie rzadziej odmawiają jego prośbom. Z drugiej strony - często jest pomijany w rozmowie, jakby był dzieckiem. Jeżeli jest taka możliwość, ludzie mówią do pełnosprawnej osoby w jego towarzystwie. Czyli to chyba popularny zestaw reakcji?
Bartek: Sto pro racji. Rzeczywiście, rzadko spotykam się z odmową na prośby - stąd też sam staram się wybierać osoby, które mają większe szanse im podołać. Przykładowo - mam schody do pokonania, raczej jednak poproszę osobę mocniej zbudowaną i młodszą. No i dokładnie poinstruuję, jak pomóc - ludzie wnoszący rzadko wiedzą jak to zrobić tak, by nie zrobić sobie samemu krzywdy. A w ogóle, to chcę pozdrowić Wojtka, strasznie dużo wykonuje pożytecznej roboty.
Donald.pl: Dobra, ty jesteś raczej samodzielny, ale są też osoby, które potrzebują opiekuna. Słyszałeś, że TVN zrobi show z celebrytami wcielającymi się w opiekunów?
Bartek. Tak, słyszałem. Moje zdanie o samym pomyśle na to show jest dość klarownie niedobre.
Donald.pl: "Klarownie niedobra", widać, że robisz w retoryce xD
Bartek: No co mam powiedzieć. Światła tego show wydają się skierowane na celebrytów, którzy pod przykrywką poruszania ważnego społecznie problemu robią sobie rozgłos. Tymczasem sam problem opiekunów, którzy rzeczywiście oddychają rękawami, by pomóc członkom swojej rodziny (najczęściej dzieciom) normalnie funkcjonować jest całkiem konkretny. Pomyślmy o tym, jaki z tego płynie przekaz. "Teraz rozumiem, że to trudne. Jesteście bohaterami". Tylko co z tego bohaterstwa? Chyba lepiej, żeby pokazać, jak bardzo różne udogodnienia, najczęściej strasznie kosztowne, mogłyby rozwiązać wiele kwestii, z którymi się borykają?
Donald.pl: To nie jest jednoznacznie zła ocena, bo może faktycznie fajnie, że problem w jakiś sposób zostanie pokazany? Po celebrycku, ale jakoś jednak tak?
Bartek: No tylko wiecie, jaki z tego płynie przekaz o tym problemie? Że niepełnosprawność to koniec świata. Tymczasem jednak tak nie jest. To bariery są tym końcem świata. Ich nie trzeba bohatersko z wielkim wysiłkiem przełamywać, tylko likwidować. Sposobów likwidacji wymyślono wiele - dźwig do wanny/prysznica, odpowiednie windy, a dla opiekunów - urlopy wytchnieniowe. AFAIK, żadne z tych rozwiązań nie nazywa się Sławomir albo Misiek Koterski, którzy rozumieją, że ich życie jest super, a nasze przewalone. (A urlopy wytchnieniowe też jako standard państwowy, a nie jako jednorazowy pobyt w luksusowym hotelu z łaski TTV).
Donald.pl: Show dopiero będzie emitowane, więc poczekajmy z ocenami. A jak mogłoby to wyglądać lepiej? Apele o podwyżki dla opiekunów? O dofinansowanie takich rozwiązań, o jakich piszesz?
Bartek: Trzymajmy się telewizji. Pamiętasz te programy z metamorfozami domów? W Polsce chyba coś takiego prowadziła Katarzyna Dowbor. Generalnie całość polegała na remoncie domu, który był w strasznych warunkach, a mieszkańcy w słabej sytuacji materialnej. To też był format, który miał swoje wady - ale moim zdaniem dobrze nadawałby się tutaj. Wchodzi Dowbor do takiego domu czy mieszkania, słucha rodziny, jakie są jej problemy z tym, co w tym domu jest nie tak i niedostosowane, co by się przydało. Potem, jak to w tym formacie, rodzina wyjeżdża na tydzień, a Katarzyna Dowbor wbija z ekipą remontową.
Donald.pl: I co?
Bartek: Jest to, czym karmi się reality show: łzy wzruszenia. W świat idzie przekaz - żeby taka osoba funkcjonowała sensownie i jak najbardziej samodzielnie, potrzebuje takich udogodnień. Nie jest idealnie, bo nie ma jeszcze finansującego tych udogodnień państwa i perspektywy systemowej, ale jeśli tylko akcent jest postawiony na jak największą sprawczość i możliwości osoby z niepełnosprawnością, to wilk syty i owca cała.
Donald.pl: Bardzo mądre to, co mówisz, ale co to jest perspektywa systemowa? Czyli co?
Bartek: Czyli, że bardzo ważną rolę do odegrania ma państwo. Wymagające, by np. każdy budynek użyteczności publicznej, każdy element komunikacji publicznej, był jak najszerzej dostosowany. Mówiąc konkretniej - by nowo budowany blok miał windę, bym mógł w nim zamieszkać, by do "Żabki" nie prowadziły trzy schodki, do mojego miejsca pracy na Wolę tramwaje niskopodłogowe jeździły częściej niż co pół godziny, a ja w swoim miejscu pracy miał łazienkę, w której się zmieszczę, swobodnie się załatwię i umyję ręce. Co więcej, żebym miał dofinansowanie na potrzebny mi do tego wózek, a wspomniany Wojtek z LifeOnWheelz hajsy na sprzęt pomagający pisać oczami.
To wszystko wymaga: przepisów, kontroli, hajsu. To jest, mówiąc krótko, perspektywa systemowa, bo oczywiście mówię to z perspektywy osoby na wózku, a nie głuchej czy niewidomej. Jakbym miał streścić jeszcze ich perspektywy, to byłby to kolejny akapit.
Donald.pl: Ok, jaką radę byś dał komuś, kto ma na przykład 16 lat i też porusza się na wózku?
Bartek: Zacznę od tego - strasznie dużo to może być rozmaitych rad, bo w sumie strasznie dużo jest niepełnosprawności, które można mieć przy okazji wózka. No ale przyjmijmy, że jest to moja - przepuklina oponowo-rdzeniowa z niezłym ogólnym stanem zdrowia poza przerwanym rdzeniem i kilkoma komplikacjami w ekstrasie. Chyba najważniejsza - walcz o jak najwięcej samodzielnie podejmowanych decyzji. Bardzo często nad takimi osobami jest rozkładany parasol ochronny - czasem robi to rodzina, czasem szkoła, czasem inne osoby z otoczenia. I często trzeba w sobie znaleźć siłę, żeby powiedzieć, żeby te osoby spadały na bambus. Z wielu powodów - dla swojej sprawności (bo jak się robi mniej rzeczy dookoła siebie, to się słabnie), dla swojego rozwoju (bo im więcej się szuka i myśli samodzielnie, tym bardziej wie, czego się chce od życia) albo dla swojej przyjemności (no bo warto robić rzeczy, które się lubi w życiu, mieć hobby do rozwijania, a często to obawy innych powodują, że ich nie robimy).
Donald.pl: Dzięki za rozmowę.