Donald Trump
wciąż nie pogodził się z
ogłoszoną przez media wygraną Joe Bidena
w wyborach prezydenckich. Choć nawet sympatyzujące z nim media sugerują, aby
uznał zwycięstwo kontrkandydata
, prezydent USA wciąż podkreśla na Twitterze, że to on wygrał wybory i powtarza teorie o oszustwach wyborczych, nieuczciwych głosach i korupcji.
W wydanym oświadczeniu Trump stwierdza, że "
prezydencki wyścig jest daleki od zakończenia".
"W poniedziałek nasz sztab skieruje sprawę na drogę sądową, by zagwarantować, że prawa wyborcze są w pełni respektowane, a na stanowisku jest prawowity zwycięzca. Nie spocznę, dopóki Amerykanie nie doczekają się uczciwego policzenia głosów, na które zasługują i którego wymaga Demokracja" - czytamy w oświadczeniu cytowanym przez CNN.
Według źródeł CNN
Trump jest "rozgoryczony"
i
"nie może zaakceptować rzeczywistości"
.
"Nie spodziewajcie się, że Donald Trump w najbliższym czasie zaakceptuje rzeczywistość i uzna swoją porażkę w wyborach" - mówi jeden z rozmówców stacji.
CNN twierdzi, że
nawet otoczenie Trumpa próbuje namówić go do zaakceptowania porażki
. Na ten temat miał rozmawiać z prezydentem jego zięć i doradca
Jared Kushner
a także jego żona
Melania
. Rzecznik sztabu Trumpa twierdzi jednak, że to nieprawda.
Sama
Melania Trump po raz pierwszy po wyborach zabrała głos na Twitterze.
"Naród amerykański zasługuje na uczciwe wybory. Każdy legalny głos - nie nielegalny - powinien być liczony. Musimy chronić naszą demokrację w sposób całkowicie przejrzysty" - napisała pierwsza dama.