27 sierpnia w Northamptonshire w środkowej Anglii,
jadący na motocyklu
19-letni Harry Dunn zginął w wypadku
po zderzeniu z samochodem.
Auto typu SUV, z którym czołowo
zderzył się nastolatek,
jechało po prąd.
Okazało się, że kierującą pojazdem była
żona amerykańskiego dyplomaty Anne Sacoolas.
Kobieta od razu uciekła z kraju, korzystając z immunitetu.
Sacoolas i jej mąż byli w Wielkiej Brytanii od trzech tygodni. Po wypadku brytyjska policja złożyła wniosek o uchylenie immunitetu Sacoolas, jednak
kobieta zdążyła już wyjechać z Wielkiej Brytanii
, choć wcześniej podczas przesłuchań zapewniała służby, że nie ma takich planów.
W sprawę
zaangażował się brytyjski premier Boris Johnson,
który podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem USA
Donaldem Trumpem poprosił go o zezwolenie na ściganie
Anne Sacoolas przez brytyjską policję.
- Premier wezwał prezydenta do ponownego rozważenia stanowiska rządu USA, aby osoba, której to dotyczy mogła wrócić do Wielkiej Brytanii, współpracować z policją i pozwolić rodzinie Harry'ego na uzyskanie sprawiedliwości - powiedziała rzeczniczka Downing Street.
Wczoraj sprawę podczas konferencji prasowej
skomentował Donald Trump
. Prezydent USA stwierdził, że brytyjski ruch lewostronny jest kłopotliwy dla Amerykanów:
-
To się może zdarzyć. Kiedy przyzwyczaisz się do naszego systemu i nagle musisz prowadzić w innym systemie, takie rzeczy się zdarzają
. Należy być ostrożnym. Kobieta jechała po złej stronie drogi, a to się może zdarzyć. To są przeciwstawne drogi, to się zdarza. Nie powiem, że kiedykolwiek mi się to przytrafiło, ale tak po prostu jest - powiedział podczas wczorajszej konferencji prasowej.
Rodzina zmarłego nastolatka jest oburzona.
Pełnomocnik bliskich Harry'ego Dunna Radd Seiger podkreśla, że stanowisko amerykańskiego prezydenta "zaogniło ból jego klientów po tragicznej śmierci 19-latka".