Wczoraj w
Mińsku
odbyła się kilkutysięczna
demonstracja opozycji i przeciwników włączenia Białorusi do Rosji.
Protestujący zebrali się na Placu Październikowym przed Pałacem Republiki. Mieli ze sobą transparenty z napisami "Białoruś to nie Rosja" i "Nie jesteśmy na sprzedaż". Skandowali "niezależność" i "niepodległość".
-
Wiele narodów tylko marzy o niepodległości. My ją mamy i nie można jej zgubić
- mówili.
- My mamy swój kraj. Nasi ludzie walczyli o niepodległość i teraz sprzedać ją za ropę i gaz to najgorsze, co może zrobić człowiek na świecie.
Protestujący
trzymali się za ręce
, tworzyli żywe łańcuchy wzdłuż centralnego Prospektu Niepodległości w Mińsku.
Obecny na demonstracji
Uładzimir Niaklajeu
, były kandydat opozycji na prezydenta przypomniał, że
białorusko-rosyjskie dokumenty dotyczące pogłębienia integracji,
były przygotowywane bez konsultacji ze społeczeństwem.
- Gdyby nie było tej tajemnicy, tych tajnych protokołów, to nie musielibyśmy zbierać się tu i żądać od władz, aby nie handlowali naszym krajem - mówił.
W tym samym czasie w Soczi
Aleksander Łukaszenka spotkał się z Władimirem Putinem
. Głównym tematem ich rozmów miały być gospodarka, jednak według opozycji są to negocjacje dotyczące pogłębienia integracji. Wcześniej spotkali się też premierzy krajów, omawiali sprawy cen na rosyjski gaz i ropy dla Białorusi.
Dziś mija dokładnie
20 rocznica podpisania umowy o utworzeniu Państwa Związkowego Białorusi i Rosji
. Od pewnego czasu Moskwa intensywnie naciska na pogłębianie integracji. Pomoc gospodarczą uzależnia od realizacji zapisów umowy, która przewidywała m.in. utworzenie wspólnych instytucji państwowych.
Według rosyjskiego dziennika
Kommiersant
, integracja miałaby dotyczyć
unifikacji rynku ropy naftowej, gazu i prądu.
Powstać miałby też wspólny kodeks podatkowy i kodeks cywilny oraz wspólny system rejestrujący własność nieruchomości. Rosja i Białoruś zachować miałby oddzielną walutę i banki centralne.