Na Białorusi kolejna niedziela upłynęła pod znakiem protestów przeciwko
brutalności władzy i sfałszowaniu wyników
sierpniowych wyborów.
Białorusini pojawili się m.in. na ulicach Mińska i Witebska
. Tym razem głównym hasłem protestów było uwolnienie więźniów politycznych. Reżim Aleksandra Łukaszenki zatrzymał jedną z działaczek opozycji Maryję Kalesnikawą, Siarhiej Cichanouski, a także wieloletni opozycjoniści - Mikałaj Statkiewicz i Pawał Siewiaryniec.
Według serwisu Nasza Niwa, na ulicach Mińska pojawiło się
100 tysięcy osób
. Niestety służby bezpieczeństwa
użyły siły
wobec protestujących. W ruch poszły armatki wodne:
"Woda ma specyficzny zapach i czerwony odcień. Ludzie uparcie się nie rozpraszają".
Protestujący mieli także otoczyć jedną z armatek i wyjąć z niej pojemnik z płynem barwiącym. Inna miała się "zepsuć".
"Armatka wodna wystrzeliła strumień wody w górę, zawróciła, skierowała się w stronę stanowisk sił bezpieczeństwa i oblała je" - podaje agencja Interfax.
Biełsat z kolei informuje, że w Mińsku przed hotelem Jubilejnaja doszło do
"łapanki"
. OMON miał
zatrzymać co najmniej 10 osób
.