Start-up
Quantum CX
, który zasłynął z
sensorów służących do zliczania uśmiechów,
ogłosił, że
zamraża swoją działalność
. W obszernym oświadczeniu
Bartosz Rychlicki
, szef firmy, tłumaczy, że przyczyn było wiele, ale projekt najbardziej dotknęła pandemia.
Przypomnijmy, że o Quantum CX zrobiło się głośno, gdy z systemu nadzoru uśmiechów zaczął korzystać
PKO Bank Polski
. Do oddziałów wstawiono urządzenia, które sprawdzały, czy pracownicy i klienci się uśmiechali. Każdy wyłapany uśmiech to jakaś kwota przekazana na szczytny cel. Pomysł był krytykowany, wskazywano, że jest to
monetyzacja najprostszych i najbardziej szczerych ludzki interakcji.
Skoro uśmiech pracownika przekłada się np. na 1 grosz na cele charytatywne, brak uśmiechu to brak tego grosza i poczucie winy.
PKO
rozszerzyło
jednak program, a Państwowa Inspekcja Pracy
nie znalazła żadnych naruszeń
w liczeniu uśmiechów. Do używających sensorów uśmiechów dołączył tymczasem sopocki urząd miasta. Firma prowadziła już też rozmowy m.in. z
Żabką i Orlenem
, trwały prace nad wersją produktu dostosowaną do używania w sklepach, hotelach i na stacjach benzynowych.
Plany Quantum CX
zakłóciła jednak pandemia
.
"Po pierwsze, nasz produkt ma na celu podniesienie jakości obsługi w punktach stacjonarnych.
Lockdown
spowodował ich zamknięcie lub drastycznie ograniczył tę formę aktywności biznesowej. Aktualne wdrożenia zostały wstrzymane" - pisze Bartosz Rychlicki.
"Po drugie -
maseczki
. Tego, rozwijając technologię wykrywania emocji, nie przewidzieliśmy. Maseczki na twarzach klientów i personelu skutecznie uniemożliwiły naszej technologii wykrywanie uśmiechu. Nie mówiąc już o tym, że w ogóle mało kto miał do tego uśmiechu powody".
Poza tym, jak podkreśla Rychlicki, sektory, w których firma miała klientów, w tym
hotele i restauracje
, ucierpiały najbardziej. Szef Quantum CX pisze również, że
produkt nie był zgodny z filozofią klientów
.
"Po czwarte, co najtrudniej przyznać, nasz produkt nie był w pełni zgodny z filozofią klientów. Owszem - dużo firm, chce poprawić jakość obsługi klienta, bo to przepis na poprawę wyników finansowych. Dla części z nich to nawet wartość sama w sobie. Mimo to, nauczyłem się, że ludzie nie lubią rozstawać się z pieniędzmi - wolą oszczędzać. Szansa, by zyskać więcej, to drugorzędna sprawa. Stabilizację stawiają ponad nowymi możliwościami".
Rychlicki przypomina jednak, że
system poprawiał wyniki
: sprzedaż miesięczną w przedziale od 8,3% do 12%.
"Jak pokazuje rzeczywistość, to jednak nie wystarczy, by przetrwać w trudnych czasach. Teraz już rozumiem dlaczego w czasie kryzysu, w biznesie, wydatki na marketing jako pierwsze idą pod nóż. W moim przekonaniu, nie ma to nic wspólnego z rozsądkiem, a raczej z ludzką ostrożnością".
Wreszcie start-up zdecydował się
sprzedać
spółkę, to jednak się nie udało. Póki co działalność jest
zamrożona
, nie będzie obsługiwać nowego biznesu ani rozwijać produktu. Całe oświadczenie Rychlickiego, w tym jego "wnioski" dotyczące "z błędów, które popełnił", można przeczytać
tutaj
.