fot. East News
Sławomir Mentzen poinformował wczoraj, że Janusz Korwin-Mikke nie będzie mógł już startować w wyborach z list Konfederacji. Wcześniej sąd partyjny zawiesił polityka w prawach członka ugrupowania oraz wyrzucono go z Rady Liderów.
Korwin-Mikke w rozmowie z Onetem stwierdził, że "narodowcy w Konfederacji bardzo się rozpychają". To właśnie Witold Tumanowicz, który reprezentuje narodowców, złożył do sądu partyjnego wniosek o ukaranie polityka.
- To był jeden z powodów tej całej historii. Zwracam uwagę, że działanie kolegi Tumanowicza było w interesie narodowców. Atakowanie mnie spowodowało, że ja dostałem mało głosów, które przeszły na panią Bosakową - ocenił.
Zdaniem Korwina-Mikkego jego wypowiedzi o pedofili zostały zmanipulowane.
- Uważam, że nawet gdybym powiedział coś niewłaściwego, to i tak
partia w trakcie kampanii wyborczej ma mnie bronić murem
i koniec. Nic złego nie zrobiłem. Sfałszowano moje wypowiedzi. Partia powinna o tym wrzeszczeć. Skoro tego nie zrobiła, chciała się mnie pozbyć - skomentował.
81-latek myśli nad założeniem nowej partii. Poinformował, że podejmie decyzję w ciągu najbliższych 16 dni.
- Nie wiem, czy Konfederacja się utrzyma. Jeżeli będę zakładał nową partię, to z Konfederacją stanie się to samo, co kiedyś z Kongresem Nowej Prawicy czy UPR. Po prostu
zniknie
- wskazał.