Do Sejmu i Senatu wpłynęła petycja, której autor proponuje wprowadzenie
zakazu słuchania muzyki bezpośrednio do uszu
przez wszystkich kierujących. Wysokość mandatu miałaby być uzależniona od rodzaju pojazdu: najniższa w przypadku poruszanych siłą mięśni (rowery, hulajnogi), a najwyższa, jeśli chodzi o ciężarówki i pojazdy do transportu ponad czterech osób.
Komisje w obu izbach parlamentu analizują teraz treść petycji.
"Wielokrotnie i regularnie spotykam się z sytuacjami, kiedy kierujący, słuchając głośnej muzyki, nie reaguje na sygnały ostrzegawcze pochodzące z jego otoczenia od innego uczestnika ruchu, który nie znajduje się w polu jego widzenia. Powoduje to
brak reakcji
na sygnały ostrzegawcze" - uzasadnia autor.
Rzeczpospolita
przypomina, że siedem lat temu poseł PiS Artur Szałabawka zaproponował wprowadzenie takiego zakazu dla rolkarzy oraz rowerzystów. Tymczasem w marcu urzędnik resortu infrastruktury w trakcie sejmowej Komisji do spraw Petycji ocenił, że "sam fakt używania słuchawek nie przesądza o tym, że kierujący pojazdem stanowi zagrożenie na drodze, bo równie dobrze radio, które będzie zagłuszało kierującego pojazdem, będzie stanowiło takie zagrożenie".