fot. Instagram/Patricia Volny
Patrycja Volny
, aktorka i
córka Jacka Kaczmarskiego
, podzieliła się w mediach społecznościowych
wiadomościami
, jakie dostała od jednego z dziennikarzy. Oskarżył on ją o "za*ebanie ojca" i "zrobienie polskiej kulturze wielkiej przykrości", nawiązując tym samym do wywiadów, w których Volny mówiła o
alkoholizmie i przemocy swojego ojca.
Choć aktorka nie zdradziła nazwiska dziennikarza, komentujący - po zdjęciu profilowym - zidentyfikowali, że to
Andrzej Saramonowicz
, który faktycznie kilka dni temu wspominał na swoim profilu Jacka Kaczmarskiego.
Patrycja Volny o trudnej relacji z ojcem mówiła m.in. w rozmowie z
Dużym Formatem
w 2017 roku. Małżeństwo jej rodziców rozpadło się, gdy miała 10 lat. Kaczmarski z rodziną mieszkał wtedy w Australii.
-
Ojciec był sfrustrowany, agresywny, dużo pił. Zamykał się w swoim pokoju i wpadał w ciągi.
Regularnie poszturchiwał mamę, ja kilka razy dostałam od niego pasem, choć mama zawsze starała się mnie chronić. (...) Ojciec po raz kolejny był agresywny, w końcu
zobaczyłam, jak leje mamę
. Był to dla mnie potworny wstrząs, bo wcześniej tego nie widziałam. Tylko słyszałam krzyki zza drzwi... Wolę nie wracać do szczegółów - mówiła.
Volny opowiadała, że w obawie przed agresją ojca, uciekły od niego jeszcze przed finalizacją rozwodu.
- Najpierw ukryłyśmy się u znajomych. Mama musiała zgłosić sprawę na policji, by od służb socjalnych dostać jakieś locum zastępcze. W międzyczasie umieszczono nas w domu samotnej matki. Dom mieścił się na peryferiach Perth, w biednej dzielnicy, mieszkały tam kobiety z różnych środowisk, często patologicznych - opowiadała.
W innych wywiadach Volny mówiła też o tym, że relacje z ojcem nie układały się również w późniejszych latach. Teraz od czasu do czasu wspomina go w mediach społecznościowych, podkreślając, że mimo wszystko kochała swojego ojca.
Kilka dni temu Patrycja Volny dostała
wiadomość od jednego z dziennikarzy
, który napisał jej, że "za*ebała" swojego ojca.
"Poczytaj sobie wiadomości pod moim wpisem.
Za*ebałaś ojca dokumentnie. Nie wiem, czy to chciałaś osiągnąć, opowiadając o nim, to co opowiadałaś, ale efekt jest jednoznaczny.
Myślę, że jako dorosła osoba już wiesz, że życie nie jest tak czarno-białe, jakby się chciało. Żal" - brzmiała wiadomość.
Volny nie podała nazwiska dziennikarza, ale komentujący po zdjęciu profilowym zidentyfikowali, że chodzi o
Andrzeja Saramonowicza
. Faktycznie, kilka dni temu
wspominał on Kaczmarskiego z okazji jego urodzin
, a w komentarzach wiele osób przypominało o przemocy i alkoholizmie artysty. Na jeden z komentarzy Saramonowicz nawet odpisał, obrażając przy okazji jego autora.
Dzień później Patrycja Volny podzieliła się screenem z
kolejną wiadomością
od dziennikarza.
"To była prywatna informacja do Ciebie. Gdybym chciał publicznie o tym napisać, zrobiłbym to.
Myślę, że się zupełnie pogubiłaś. I straciłaś kompas, co przyzwoite, a co nie
. Nie neguję i nigdy nie negowałem Twojej prawdy o Ojcu. Ale to nie jest jedyna prawda o Nim. Był wielkim artystą i jego twórczość powinna zostać wśród ludzi.
Swoją nastoletnią histerią, której nigdy w dorosłym życiu nie zanegowałaś, zrobiłaś polskiej kulturze wielką przykrość.
Nie mówiąc o tym, że jako rodzic również nie zdałaś egzaminu. Łatwo jest wytykać źdźbło trawy w cudzym oku, nie dostrzegając belki w swoim" - brzmiała wiadomość.
Saramonowicz do tej pory nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że jest autorem wiadomości do Patrycji Volny. Sprawa jest jednak coraz szerzej komentowana w sieci. Odniosła się do niej m.in.
Maja Staśko,
wprost pisząc o Saramonowiczu.
"Takie traktowanie ofiary przemocy na rzecz gloryfikacji sprawcy jest absolutnie obrzydliwe".
"Broniąc przemocowca, sam stał się przemocowcem wobec ofiary przemocy"
- skomentowała Staśko.