Od 17 dni trwają
poszukiwania 44-letniego Grzegorza Borysa,
któremu postawiono zarzut
zabójstwa swojego 6-letniego syna
Aleksandra. Zwłoki dziecka odkryła jego matka, która od razu o sprawie poinformowała policję. Po zabójstwie Borys, który był wojskowym, wyszedł z domu ze sprzętem do survivalu i wbiegł do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
W poszukiwania mężczyzny było zaangażowanych
około 1000 funkcjonariuszy
różnych służb. Dziś jednak miało dojść do przełomu. Według nieoficjalnych informacji
na mokradłach w okolicy rozlewiska Lepusz odnaleziono ciało
mężczyzny. Ma to być 44-letni Grzegorz Borys.
Gazeta Wyborcza
, która jako pierwszy poinformowała o sprawie, podaje, że Borys
utopił się zaraz po ucieczce z domu
. Oficjalnie służby jednak jeszcze nie potwierdzają tej informacji. Według ustaleń dziennika 10. dnia poszukiwań na mokradłach służby miały odnaleźć plecak moro należący do Borysa. Były w nim pieniądze i telefon komórkowy.
Policja zorganizowała konferencję prasową, na której przekazała, że na miejscu poszukiwań znaleziono zwłoki:
- O godz. 10.30 saperzy ujawnili zwłoki mężczyzny, na miejscu pracuje prokurator. Na tę chwilę informuję, że wyłowiono ciało mężczyzny, które będzie przekazane do działań sekcyjnych - poinformowała kom. Karina Kamińska, rzeczniczka pomorskiej policji na zorganizowanej konferencji prasowej.