fot. Shutterstock/ Forbes
Spółka będąca właścicielem Avonu w Europie, Azji i Ameryce Łacińskiej złożyła
wniosek o ogłoszenie upadłości
ze względu na brak płynności finansowej. Firma nie poradziła sobie z zalewem pozwów sądowych dotyczących stosowania w swoich kosmetykach talku, który miał powodować raka. Wszystko wskazuje jednak na to, że marka nie przestanie istnieć, a akcje Avonu poza USA odkupi jej spółka-matka.
Spółka
Avon Products Inc.
będąca spółką-córką brazylijskiej firmy Natura w 2020 roku kupiła biznesy Avonu poza Ameryką Północną. W połowie sierpnia, jak podają Forbes i The Guardian, złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości na podstawie rozdziału 11 kodeksu upadłościowego USA. To przepisy, które pozwalają na dalsze działanie firmy, pod warunkiem reorganizacji nadzorowanej przez sąd.
Firma, jak podają media, ma w sumie ponad
1,3 mld dolarów długów
i nie ma odpowiedniej płynności finansowej, aby zmierzyć się z pozwami sądowymi dotyczącymi używania rakotwórczego talku w kosmetykach. Spółka już wydała na batalie sądowe ponad 225 mln dolarów, kolejne zobowiązania związane z roszczeniami sądowymi oszacowano natomiast na prawie 80 mln dolarów.
Media przypominają, że Avon nie jest pierwszą firmą, która próbuje poradzić sobie z pozwami dotyczącymi talku poprzez ogłoszenie upadłości. Wcześniej starania takie prowadziła m.in. marka Johnson&Johnson.
Wszystko wskazuje na to, że problemy Avon Products Inc.
nie wpłyną na działanie całej marki.
Akcje API poza USA chce odkupić Natura, jej spółka-matka za 125 mln dolarów po zakończeniu procesu upadłościowego. Działalność Avonu ma być więc kontynuowana, nie wpłynie też na zatrudnienie.
- Dzisiejsze działania i proponowana sprzedaż operacji Avon spoza USA zmaksymalizują wartość naszych aktywów i umożliwią nam zajęcie się naszymi zobowiązaniami w uporządkowany sposób - mówi John Dubel, prezes API cytowany przez The Guardian.
Polski oddział Avonu
również podkreśla, że w działaniu marki nic się nie zmieni.
"Pozwy sądowe w Stanach Zjednoczonych dotyczące talku w produktach Avon odnoszą się do produktów sprzedawanych na tym rynku przed 2016 rokiem. Uważamy, że zarzuty dotyczące ich bezpieczeństwa są całkowicie bezpodstawne i bronimy się przed nimi w sądzie. Ponieważ ten proces prawny dotyczy wyłącznie naszej spółki holdingowej, działalność Avonu poza Stanami Zjednoczonymi nie jest objęta postępowaniem i nie będzie miała na nią wpływu.
Oznacza to, że nic się nie zmienia dla naszych klientów, współpracowników, Konsultantek ani innych interesariuszy w Polsce.
W Avon wszystko pozostaje bez zmian - kontynuujemy realizację naszych strategicznych inicjatyw, jednocześnie zapewniając klientom na całym świecie tę samą ofertę kosmetyczną, którą znają i kochają" - czytamy w oświadczeniu cytowanym przez bankier.pl.
Forbes, opisując sytuację Avonu, zauważa natomiast, że bankructwo marki wynika nie tylko z pozwów dotyczących talku.
„Bankructwo podkreśla również głębsze kwestie, które nękają Avon od lat - kwestie wykraczające poza batalie prawne i wskazujące na
niezdolność firmy do dostosowania się do zmieniającego się rynku
" - pisze Forbes.
"Na długo przed pojawieniem się influencerów w mediach społecznościowych i marek skierowanych bezpośrednio do konsumentów, Avon zbudował już rozległą sieć mikroinfluencerów - swoich przedstawicieli - którzy mieli głębokie, osobiste relacje ze swoimi klientami. Gdyby Avon dostrzegł wartość tej sieci i wykorzystał ją w erze cyfrowej, mógłby stać się potęgą w sprzedaży społecznościowej" - czytamy.