Wieżowce w chińskim mieście Chongqing / fot. Pxfuel
Chińskie wladze szukają sposobów na walkę z
plagą wyrzucania śmieci, jedzenia i przypadkowych rzeczy przez okno
. Nawet drobne przedmioty przy upadku z dużej wysokości stają się potencjalnie groźne dla zdrowia lub życia przechodniów.
Jak wylicza PAP, chińskie media w ostatnich latach informowały o wyrzucaniu przez okno
arbuza, kolby kukurydzy, roweru, wózka dziecięcego, a nawet noża
. Kilka lat temu głośno było o
butelce jogurtu
, która raniła małą dziewczynkę. W 2019 roku w mieście
Guiyang
chłopiec wyrzucił przez okno
gaśnicę
, która zabiła sklepikarza. W tym samym roku w mieście
Jiamusi
kawałek
miękkiego tofu
rozbił przednią szybę w samochodzie.
Od 2016 do 2018 roku chińskie sądy prowadziły 31 spraw dotyczących wyrzucania przedmiotów przez okno, z czego
połowa miała skutek śmiertelny
. W tym samym okresie toczyło się
1,2 tysiąca spraw cywilnych
, spośród których 30% dotyczyło uszczerbku na zdrowiu.
Problem w przypadku wyrzucania przedmiotów przez okno stanowi
identyfikacja sprawcy
. Chińczycy zastanawiali się już nad
badaniami DNA
, które miały pomóc w rozpoznaniu właściciela kolby kukurydzy. Właściciele niektórych wspólnot testowali
wycelowane w fasady budynków kamery
, które spotkały się z krytyką ze względu na obawy o prywatność mieszkańców. Pojawiał się też pomysł utworzenia
funduszy na odszkodowania
, na które mieliby się zrzucać wszyscy lokatorzy danego budynku.
"Mówiąc pragmatycznie, wspólna wypłata odszkodowania przez grupę ludzi na rzecz osoby poszkodowanej lub zmarłej jest
lepsza niż brak odszkodowania
" - mówi cytowany przez Inkstone prawnik z
Szanghaju
,
Zhang Tao
.
Chińskie prawo karne za umyślne wyrzucanie przedmiotów z wysokości, o ile spowodują one
obrażenia lub zgon
, przewiduje nawet
dożywocie lub karę śmierci
.