Prezes Kaczyński tłumaczy, że wyzywa od "ryżych", bo sam bywa przezywany

W zeszły weekend podczas pikniku PiS 

i apelował, aby

, bo "to jest dzisiaj największe zagrożenie Polski". Słowa prezesa PiS wywołały wiele komentarzy, a polityk postanowił wytłumaczyć się z nich na antenie Polskiego Radia. Jak stwierdził, on sam też jest różnie przezywany i nie robi z tego powodu "rabanu".

Słowa Kaczyńskiego padły w zeszłą niedzielę podczas spotkania PiS w Stawiskach, gdy prezes PiS ponownie groził opozycją. 

- Oni proponują nam powrót do tego, co było, ale przede wszystkim dzisiaj proponują nam nienawiść, negatywne uczucia, wojnę, można powiedzieć wojnę domową, niszczenie katolików, a Polska jest w większości katolicka, opiłowywanie. Proponują język polityki, który jest językiem z jakiejś jamy bandyckiej, a nie normalnym, kulturalnym językiem, którym powinniśmy się posługiwać. I to wszystko jest w gruncie rzeczy jeden człowiek, on się nazywa 

- mówił Kaczyński. 

- [Tusk] wykorzystuje każdą okazję, by budzić niepokój, nienawiść, stawiać różne zarzuty. To może być tragedia jakiejś kobiety, to może być, tak jak ostatnio, pożar, za który oni odpowiadają. Te śmietnisko na zachodzie to jest wynik ich rządów, tam jest mnóstwo tego rodzaju śmietnisk. To są niemieckie śmieci, to jest przywóz niemieckich śmieci, tak będzie Polska wyglądała, gdyby przyszli do władzy. Znów będą płace po 7 czy 9 zł za godzinę, będą te śmietniska, będą hale składowe i innego tego typu urządzenia, a nie będzie nowoczesności - mówił wicepremier. I znów: kto za tym stoi, kto realizuje tę politykę?

i trzeba to jasno w końcu powiedzieć. Ten człowiek nie może rządzić Polską, niech idzie do swoich Niemiec i niech tam szkodzi, a nie tu. Na Białoruś też, tam też by się przydał. Ale on woli Niemcy.

-

, pamiętajcie, bo to jest dzisiaj największe zagrożenie dla Polski - zakończył swoje przemówienie.

Słowa Kaczyńskiego wywołały wiele komentarzy polityków i dziennikarzy: 

Wczoraj Jarosław Kaczyński odniósł się do swoich słów na antenie Polskiego Radia 24. 

- Użyłem takiego określenia wobec tego pana, jakie są bardzo często używane, tak jak wobec mnie jest używane inne określenie nawiązujące nie do mojego koloru włosów, a bardziej do mojego nazwiska.

- stwierdził.

- Proszę pamiętać, my jesteśmy atakowani w sposób po prostu niesłychany, wulgarny, niebywale wulgarny. Że dokonano splugawienia polskiego języka politycznego i nie tylko politycznego na ogromną skalę, że to będzie miało długotrwałe fatalne konsekwencje - dodał.