Od kilku dni media donoszą, że
Prawo i Sprawiedliwość próbuje znaleźć sojuszników wśród posłów z innych klubów parlamentarnych w związku ze zbliżającym się głosowaniem
w sprawie wyborów korespondencyjnych.
W środę potwierdził to
Krzysztof Bosak, który przyznał, że telefony
do posłów jego partii rozdzwoniły się. Polityk Konfederacji zapowiedział, że posłowie jego partii „nie są na sprzedaż” i nie zagłosują za ustawą o wyborach korespondencyjnych.
Dzień później głos w tej sprawie zabrał
Paweł Kukiz
, który opublikował na ten temat wpis na Facebooku. Stwierdził w nim, że politycy PiS próbowali zachęcić polityków Kukiz’15 do głosowania za ustawą o głosowaniu korespondencyjnym.
Dziś Kukiz opublikował
kolejny wpis,
w którym opisuje, jak wygląda próba znalezienia sojuszników wśród polityków Kukiz’15.
Do posła
Stanisław Żuka
zadzwonił szef gabinetu premiera Morawieckiego, poseł
Krzysztof Kubów
. Próbował przekonać go, by "
dla dobra Polski"
w trakcie głosowania nad ustawą o wyborach korespondencyjnych,
wyszedł do łazienki, albo żeby popsuł mu się tablet:
"Do Stanisława Żuka, posła Kukiz’15 z okręgu legnickiego, dzwoni szef gabinetu premiera Morawieckiego, poseł Krzysztof Kubów, i prosi o spotkanie. Ponieważ nasz poseł od lat osobiście zna premiera - godzi się na spotkanie. Kubów wsiada w limuzynę i jedzie do okręgu legnickiego. Rozmowa przebiega mniej więcej tak, że pan Kubów pyta posła Żuka czy dla "dobra Polski" mógłby nie głosować w sprawie wyborów korespondencyjnych? Czy mógłby na chwilę wyjść do łazienki czy coś. Kiedy Żuk się dziwi i mówi, że prawdopodobnie będzie głosował z domu, pada sugestia, że może by mu się akurat popsuł tablet przez który ma głosować" - napisał Kukiz.
"Poseł Stanisław Żuk to wspaniały i zasłużony człowiek, doświadczony samorządowiec i wieloletni menadżer w branży energetycznej. Człowiek o poglądach centro-prawicowych, państwowiec, który całe życie uczciwie służył Polsce. Bycie posłem z ramienia Kukiz’15 jest zwieńczeniem jego życiowej kariery. Tymczasem
przyjeżdża do niego dwukrotnie młodszy, partyjny aparatczyk, wysłannik premiera Morawieckiego i traktuje go, jak swoich partyjnych towarzyszy zachęcając do zachowania niegodnego
. Do zdrady podglądów, wyborców. Do zaprzedania się partii władzy. Nie muszę dodawać, że szef gabinetu Morawieckiego
wrócił do swojego pryncypała z niczym"
- dodał.
Posłowi
Jarosławowi Sachajko
obiecywano natomiast stanowisko w ministerstwie rolnictwa:
"Do Jarosława Sachajki, posła Kukiz’15 z okręgu chełmskiego, byłego przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa, dzwoni prezes jednego z największych w Polsce producentów kurczaków - Cedrobu . Drobiarz zachęca Sachajkę do poparcia PiS-owskiej ustawy o wyborach korespondencyjnych i sugeruje
stanowisko w ministerstwie rolnictwa.
Drobiarz zaprasza też na spotkanie z premierem. Po konsultacji ze mną, Jarosław Sachajko na spotkanie z Morawieckim idzie. Dużo okrągłych słów typowych dla premiera. Dobro Polski, dobro partii, dobro Dudy. Sachajko pyta, dlaczego premier nie rozmawia bezpośrednio ze mną. VATeusz na to, że Kukiz obraził jego ojca, ale on w swej łaskawości Kukizowi wybacza! (tak, rzeczywiście strasznie obraziłem Kornela, biorąc go na listy Kukiz’15 do Sejmu i zgłaszając na Marszałka Seniora, choć PiS zawsze Kornela wyśmiewał i unikał (o czym premier wie doskonale i się z tym faktem godził). Podsumowując -
Premierowi Tysiąclecia i Drobiarzowi nie udaje się przekonać posła Sachajki do zdrady własnych przekonań i wyborców
, i zagłosowania za przedłużeniem za wszelką cenę rządów Przekupywaczy i Szantażystów" - opisuje sytuację Kukiz.
Propozycje od PiS dostali także
Agnieszka Ścigaj
i
Stanisław Tyszka.
Posłanka Ścigaj miała zaproponować, czego oczekiwałaby w zamian za zagłosowanie za ustawą o wyborach korespondencyjnych:
"Do Agnieszki Ścigaj, poseł Kukiz’15 z okręgu krakowskiego, dzwoni były poseł poprzedniej kadencji (dziś na darowanej przez PiS synekurze). Zachęca Agnieszkę do poparcia wyborów kopertowych w głosowaniu w Sejmie.
Pyta, czego by oczekiwała w zamian za głosowanie zgodnie z wolą Jarosława Kaczyńskiego.
Poseł Ścigaj odrzuca propozycję zdrady swoich przekonań i wyborców” - relacjonuje Kukiz.
Do Stanisława Tyszki, byłego wicemarszałka Sejmu, posła Kukiz’15 z okręgu rzeszowskiego,
dzwoni Michał Dworczyk,
szef kancelarii premiera Morawieckiego. Prosi o spotkanie. Na spotkaniu pyta o ocenę sytuacji. Tyszka mówi, że mamy do czynienia z destrukcją naszego Państwa, resztek kultury politycznej i prawnej. Przekazuje nasze stanowisko, że należy przełożyć wybory, przynajmniej na sierpień i zrobić je zgodnie z prawem, w sposób uporządkowany, bezpiecznie dla obywateli i najlepiej w porozumieniu wszystkich sił politycznych.
Dworczyk na to, że taka jest linia partii, że wybory muszą być w maju i nic się nie da zrobić. I czy Tyszka nie poparłby jednak w głosowaniu nielegalnych wyborów korespondencyjnych.
Nie, nie poparłby, bo ludzie wybrali go do Sejmu po to by tworzył dobre prawo, w interesie obywateli, a nie w interesie jednej partii czy obsesji władzy jednego człowieka” - dodaje.