Radio Zet informuje, że w piątek 17 maja doszło do
zatrzymania osoby,
która "prawdopodobnie działała w
kilkuosobowej grupie dywersyjnej
", która mogła doprowadzać do
ogromnych pożarów
na terenie Polski.
Przypomnijmy, do największego pożaru doszło 12 maja w Warszawie. Wówczas podpalono
halę handlową Marywilska 44.
Znajdowało się tam ponad 1400 lokali. Według wstępnych ustaleń pożar miał wybuchnąć w kilku miejscach. Marywilska 44 była największym centrum handlowym w Warszawie, które specjalizowało się w handlu hurtowym i detalicznym.
Teraz okazuje się, że
próbowano podpalić inny wielkopowierzchniowy obiekt
. Tym razem miały zapobiec temu służby. Na miejscu znaleziono
8 zapalników sterowanych radiowo
:
- Była druga próba podpalenia dużego obiektu wielkopowierzchniowego w Warszawie. Była to próba nieudana i dzięki temu polskie służby specjalne znalazły urządzenia podpalające sterowane drogą radiową. Nasi informatorzy mówią, że takich urządzeń było osiem - przekazali w swoim ostatnim podcaście
Podejrzani politycy
dziennikarze Radosław Gruca i Mariusz Gierszewski.
W toku całego śledztwa, w które jest zaangażowany sam Komendant Główny Policji,
zatrzymano trzy osoby
. Stacja podaje, że śledztwo może prowadzić do "zagranicznej grupy sabotażowej, która miała działać na terenie Polski". Może być ona powiązana z ostatnimi dużymi pożarami na terenie całej Polski.
O działaniach grup sabotażowych w Polsce mówił wczoraj podczas spotkania z mieszkańcami Białegostoku
Donald Tusk
:
- Mamy odnotowanych w tej chwili siedem prób, udanych bądź powstrzymanych w ostatniej chwili, bezpośredniego sabotażu. Mamy dowody, że osoby, które chciały do tego doprowadzić, były
wynajęte przez rosyjskie służby
. Mówimy tu o podpaleniach celowych, czy to lasy, czy centra handlowe. Mówimy także o pobiciach na zlecenie białoruskiej i rosyjskiej służby specjalnej. Musimy mieć 100-procentową pewność, że przynajmniej w administracji nie podlegają rosyjskim wpływom - mówił szef rządu.
- My przez tych kilka miesięcy jesteśmy na dwóch niezwykłych, bezprecedensowych w historii Polski ostatnich kilkudziesięciu lat frontach. Jeden to jest ten zewnętrzny - ten wprost wojenny, tam w Ukrainie. Ta nasza wschodnia granica też jest de facto frontem, to nie jest nasz wybór, to jest wybór Moskwy i Mińska, żeby uczynić z tej części Europy, tej części świata taki pas niepewności i ryzyk, czasami zbrodni. I dlatego to wymaga takiego niezwykłego przeżywania patriotyzmu, bo to coś nowego, a równocześnie przypomina nam stare i straszne rzeczy - dodał.