fot. East News
Wczoraj w
Londynie
odbył się kolejny
protest przeciwników obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa
, których przybywa w związku z rosnącą liczbą zarażeń. W ostatnich tygodniach premier
Boris Johnson
zapowiedział m.in. ponowne ograniczenie funkcjonowania gastronomii, w tym zamknięcie pubów o 22 i wzrost kar za łamanie przepisów. Ograniczono również liczbę gości weselnych do 15 osób.
Uczestnicy protestu "antymaseczkowego" zgromadzili się w centrum miasta na
Trafalgar Square
. Według policji było ich kilkanaście tysięcy, niektóre źródła podają nawet liczbę 50 tysięcy. Demonstranci mieli transparenty z hasłami "Tyrania" czy
"Dość kłamstw, dość masek, dość blokad"
. Wśród uczestników wydarzenia byli też przeciwnicy szczepień i 5G.
- Jesteśmy zmęczeni podsycaniem strachu i złą interpretacją faktów.
Jesteśmy zmęczeni ograniczaniem naszych wolności
- mówił jedne z organizatorów protestu, przemawiając do zgromadzonych demonstrantów.
Według aktualnie obowiązujących przepisów w Wielkiej Brytanii obowiązuje tzw.
reguła sześciu
, co oznacza że zabronione są spotkania powyżej 6 osób. Masowe protesty są wyłaczone z tej reguły, o ile ich uczestnicy zachowują
zasady dystansu społecznego
. Demonstranci wczoraj nie mieli oczywiście maseczek, więc
policja postanowiła rozwiązać manifestację
. Wówczas doszło do
zamieszek
. Funkcjonariusze próbowali rozpędzić tłum pałkami, demonstranci rzucali w nich butelkami z wodą.
Jak podały brytyjskie media, po wczorajszej manifestacji
12 osób zostało rannych
, w tym 9 funkcjonariuszy i 3 demonstrantów.
Aresztowano natomiast 32 osoby
, głównie ze względu na naruszanie przepisów antycovidowych i za napaść na policjanta.