Lepiej późno niż później. Co się wydarzyło?
1. W kilku miejscach internetu, począwszy od Wykopu, wypłynęły informacje o budowie zamku w środku puszczy.
2. Pojawia się kilka pytań, kto to robi, za ile i dlaczego wolno było to zrobić na
chronionym obszarze
?
3. Udaje się ustalić inwestora - spółkę,
na której czele, jak się okazało, stoi dwóch dwudziestolatków (!)
i generalnego wykonawcę, firmę Nickel.
4. Pracownicy budowy powtarzają, że na miejscu pojawiał się
Sebastian Kulczyk
. Informacje te trudno zweryfikować, ale potwierdza je w rozmowie z nami jeden z podwykonawców. Mówi, że budowa jest strzeżona, ogrodzona i otoczna wałem. Gdyby nie zdjęcia z góry, udałoby się pewnie po cichu ją dokończyć.
5. Media przyjmują na wiarę, że jedyny inwestorem jest spółka dwóch dwudziestolatków i za budowanym na jeziorze zamkiem nie stoi żaden znany miliarder.
6. Różne instytucje chętnie akceptowały projekt, ale najciężej zgrzeszyła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu. To ona wydała zezwolenie komuś bardzo ważnemu na budowę zamku w Puszczy Noteckiej. I właśnie tam pojechało CBA, wiedzione okrutną ciekawskością. Donosi o tym dziennikarz TVP,
Marcin Tulicki
, zapowiadając materiał w dzisiejszym wydaniu
Wiadomości
.
Wczoraj
rozmawialiśmy z podwykonawcą na budowie
, który twierdzi, że mu nie zapłacono, z panią sołtys Stobnicy (która wpływem na naturę się nie przejmuje i twierdzi, że
"wszyscy są zadowoleni, bo praca jest"
) i pracownikiem generalnego wykonawcy, który odmówił komentarza. Zobaczcie: