Donald.pl: Ile zarabiasz?
Maciek: Bywa różnie, na ten moment mam 2500 zł netto podstawy, do tego dochodzi premia i wtedy waha się od tego 2500 do 3000 na rękę. Aczkolwiek zaczynałem we wrześniu od najniższej krajowej. Więc i tak jest postęp.
Donald.pl: Jest sobie nastolatek w szkole średniej, nie wie co robić, planuje iść twoim tropem zawodowym. Co byś powiedział, na co uważać, dlaczego warto, dlaczego nie?
Maciek: Do transportu trzeba mieć pewne predyspozycje. Ja akurat jestem po technikum związanym stricte z logistyką, ale w firmie są też osoby choćby po ogólniaku, jedni radzą sobie lepiej, inni też lepiej - lepiej nie mówić. Więc nastolatku ze szkoły średniej, jeśli nie umiesz w matmę i nie umiesz planować, to lepiej się w to nie baw. Do tego przyda się odporność na stres, bo tego jest sporo.
Donald.pl: Z matmą to jeszcze spoko, ale skąd ktoś ma wiedzieć, czy umie planować? Przez cały system szkolny ma się najwyżej plan lekcji, a większość przedmiotów nie rozwija tej umiejętności, może poza kodowaniem, jeżeli ktoś ma takie zajęcia.
Maciek: I tu właśnie kłaniają się szkoły o profilu logistycznym. Sporo było tego typu zadań, żeby przeliczyć, w jakim czasie towar dotrze z punktu A do B. Ale generalnie planowanie to praktyczna umiejętność. Jeśli umiesz zaplanować wyjazd do innego miasta (mówię o transporcie publicznym) i dasz radę załatwić wszystko, co chciałeś oraz - co ważne - wrócić o czasie, a nie siedzieć do jutra na dworcu, bo ostatni pociąg uciekł, to już wiesz, że masz potencjał. Chaos i spontan raczej nie sprzyja w tej branży, co innego umiejętność adaptacji do zmieniających się warunków. Na przykład niech posłużą ostatnie opady śniegu, które transport uziemił na kilka dni. Tu trzeba było szybko myśleć nad nowymi rozwiązaniami.
Donald.pl: No właśnie, i co w takiej sytuacji? No i na czym polega awans i rozwój w tej pracy? Stajesz się specjalistą jednej firmy i potem ogarniasz coraz większe projekty?
Maciek: Jeśli chodzi o perspektywy awansu, to owszem, są. Ja obecnie pracuję jako dyspozytor, czyli raczej zajmuję się wysyłaniem aut tu i tam, wysyłam kierowcom zlecenia, obliczam, jaką i kiedy muszą zrobić pauzę itd. Można awansować na typowego spedytora, szukać wtedy zleceń na giełdzie, ale to wszystko zależy od firmy i tego czy ma sporo stałych klientów, czy raczej polega na giełdzie.
Donald.pl: Stres jest? Oczywiście poza tym początkowym? Brzmi jak stałe zarządzanie kryzysem.
Maciek: Stres jest i to spory. Ciągle jest z tyłu głowy świadomość, że jeśli czegoś nie dopilnujesz, dajmy na to nie zaawizujesz rozładunku, to skazujesz kierowcę na stanie przez weekend na terenie firmy, albo - co gorsza - firma będzie stratna. A wtedy to można zapomnieć o premii, bo ktoś musi ponieść koszta.
Z tym kryzysem to dobre porównanie, przez większość dnia starasz się gasić pożar, podczas gdy osoby "nad tobą" stoją obok i leją benzynę, co by tak szybko nie zgasło.
Donald.pl: Masz anegdotkę o jakimś wyjątkowo epickim pożarze? Kiedy wszystko poszło tak źle, jak tylko mogło?
Maciek: Kilka takich sytuacji było, zwłaszcza na święta kiedy Francuzi zamknęli granice z Wielką Brytanią. Jedyna opcja, żeby zwiać na kontynent to promy do Holandii, tylko że te były zarezerwowane do 28 grudnia, więc i tak nie było opcji ściągnąć kierowców do domu. W takiej sytuacji nieważne co wymyślisz, jesteś bezradny. Musisz przepraszać kierowców, że w takiej sytuacji się znaleźli. Osobiście nie chciałbym spędzać świąt na lotnisku w Anglii bez warunków sanitarnych, niby były ToiToie, ale - jak to określali - "obsrane po sam sufit". W końcu gdy otworzyli granice, to jakieś 10 aut zostawiliśmy na Wyspach, a kierowcy jechali jako podwójna obsada, żeby mogli dojechać do kraju. Część dała radę, część zdążyła na sylwestra, bo mimo otwarcia granic to korki były na 30 km.
Donald.pl: Oj tak, to był konkret. A jak się ogarnia tak, żeby była premia? Bo wydaje się, że są tylko dwa stany: wszystko jest ok albo problemy i opóźnienia.
Maciek: Cóż, i tak, i nie. Porównałbym to raczej do ocen ze szkoły. Dajmy na to, dla przykładu, że 100% premii to 600 zł. Za poprawnie zrobiony comiesięczny raport masz 20% z tej kwoty i niby wydaje się to spoko, do momentu aż okazuje się, że czyjeś auta mają wpływ na nasz raport i wtedy przez kogoś tracimy część premii... Są też inne czynniki, ale raczej takie, które wpływają niekorzystnie dla nas. Jeśli zarezerwuje się parking za 30 euro i dajmy na to plany się zmienią i jedziemy w inne miejsce, to jeśli nie anulujemy rezerwacji, to leci to z naszej premii. Także łatwiej jest zdecydowanie stracić niż dostać.
Donald.pl: Powiedz, ile masz lat i jak wyobrażasz sobie swoją pracę za 10 lat. Jesteś już doświadczony, niejedno robiłeś, wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Ile będziesz zarabiał, co się zmieni?
Maciek: W tym roku będę mieć 21 lat. Co do przyszłości, na pewno chciałbym jak najwięcej się teraz nauczyć, żeby w przyszłości odpuścić sobie dyspozytorkę na rzecz samej spedycji, tam można wyciągnąć już od 5 do 10 tysięcy. Zarobki oczywiście nie są stałe i zależą od tego, jaki zysk wypracujemy - wszystko zależy od umiejętności. Plusem na pewno będzie większa swoboda w działaniu, minusem mniejsza stabilność i raczej trzeba się napocić, żeby coś ugrać.
Donald.pl: W Polsce planujesz, czy ciągnie cię za granicę?
Maciek: Na ten moment w Polsce, może jak nauczę się trzeciego języka, choćby francuskiego czy niemieckiego to będę mieć czego szukać na zachodzie, chociaż po cichu liczę, że kiedyś w Polsce będzie lepiej się żyło
Donald.pl: Tego sobie, tobie i logistykom życzymy. A teraz zapodaj jakiś humor branżowy.
Maciek: A z humorem to głównie na typowym spedytorze siedzimy, ale kradniemy też humor szoferom: