fot. EastNews
Dziennik Gazeta Prawna
publikuje informacje dotyczące oświadczenia majątkowego
Mariana Banasia
, który wciąż jest szefem Najwyższej Izby Kontroli. Chodzi o
ustalenia z kontroli CBA, na podstawie którego śledztwo prowadzi prokuratura
.
Po kontroli CBA nie ujawniono żadnych szczegółów, podano jedynie, że szef NIK
"składał nieprawdziwe oświadczenia majątkowe, zatajał faktyczny stan majątku i miał nieudokumentowane źródła dochodu"
. Sam Banaś zaprzecza wszystkim zarzutom.
DGP
nieoficjalnie
dotarła do szczegółów kontroli CBA, z której wynika, że
szef NIK posiadał w domu 200 tysięcy złotych w gotówce
i
"nie potrafił przekonująco wyjaśnić ich pochodzenia"
.
- Banaś nie potrafił się przekonująco wytłumaczyć z tych pieniędzy, a zeznania podatkowe i rachunki bankowe nie dały odpowiedzi - mówi anonimowy informator dziennika.
"Z otoczenia prezesa NIK płyną sygnały, że pieniądze mają pochodzić z jego pracy w USA na przełomie lat 80. i 90." - pisze DGP.
CBA zainteresowało się również nietypową inwestycją Banasia. Miał on ulokować
60 tysięcy złotych w zakup rzeźby i zarobić na tym 10 tysięcy złotych.
"Zazwyczaj odbywa się to poprzez zakup certyfikatów, a nie fizyczne nabycie dzieła sztuki. Ciekawe jest w tym wątku, kto oferował alternatywną inwestycję. Chodzi o piramidę finansową opartą o rynek dzieł sztuki i rozkręconą przez Polkę ze szwedzkim paszportem. Sprawą od ponad dwóch lat zajmuje się prokuratura, a ludzie mieli łącznie stracić ok. 300 mln zł" - czytamy w DGP.
Zastrzeżenia wzbudziła też
darowizna dla syna w wysokości 2 milionów złotych
, której Banaś dokonał po sprzedaży kamienicy w Krakowie. Nie wpisał jej do oświadczenia majątkowego.
- To, co ustaliło CBA, to nie są "zbrodnie", ale
nieprawidłowości są ewidentne
i najdelikatniej mówiąc,
świadczą o niefrasobliwym podejściu Mariana Banasia do własnego majątku
. Pytanie, co na to prokuratura - mówi informator DGP.