Przemysław Stefaniak, były już koordynator lubelskiej młodzieżówki Wiosny,
w ubiegłym tygodniu opublikował post na Facebooku, w którym
opisał mobbing,
którego doznał ze strony działaczy ugrupowania Roberta Biedronia. Stefaniaka miała mobbingować
Monika Pawłowska - koordynatorka regionalna partii Wiosna na Lubelskie
. Były działacz Wiosny w poście na Facebooku napisał, że
nie tylko on był przez nią dręczony.
Wczoraj w tej sprawie
oświadczenie opublikował dr Tomasz Kitliński,
który
startuje z trzeciego miejsca lubelskiej listy Wiosny
do Parlamentu Europejskiego.
"
Z bólem i troską dowiedziałem się o mobbingu
przeciw panu Przemysławowi Stefaniakowi, pani Aleksandrze Borzęckiej i panu Kazimierzu Strzelcu.
Potępiamy to zachowanie i prosimy o przebaczenie
. Nie ma z mojej strony zgody na tego typu zachowania w środowisku Wiosny" - czytamy w oświadczeniu.
W podobnym tonie wypowiada się inny działacz lubelskiej Wiosny, startujący
z piątego miejsca na liście w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Szymon Pietrasiewicz.
- W normalnej sytuacji zarząd partii nie szukałby wyjaśnienia i nie nabierał wody w usta, tylko przeprosił i dokonał ruchów personalnych.
Radykalne kroki powinny być wykonane jeszcze tego samego dnia, kiedy ukazał się post
- podkreśla w rozmowie z Onetem Pietrasiewicz.
Lider lubelskiej listy Wiosny Zbigniew Bujak
przyznaje, że zna jak i Stefaniaka, tak i Pawłowską i uważa, że "należy zmienić sposób zarządzania ludźmi”:
- Parę osób musi powściągnąć stosowany wobec innych język. Należy też zmienić sposób zarządzania ludźmi.
Na początku tego tygodnia z Warszawy przyjedzie specjalna komisja, która ma sprawdzić, czy zarzuty są prawdziwe.
Z całą stanowczością mówię, że nie ma
w Wiośnie miejsca na takie zachowanie
- powiedział Onetowi Zbigniew Bujak.
Jak podaje Onet, w sobotę odbyło się
spotkanie lubelskich działaczy, na którym próbowano wyjaśnić sytuację
. Lubelscy kandydaci Wiosny do Parlamentu Europejskiego domagali się wyjaśnienia sytuacji przez regionalne struktury, jednak
"otrzymali jedynie PR-owe hasła o nagonce":
-
Usłyszeliśmy, że nic się nie stało, a winny jest sam chłopak.
Padały też argumenty, że to specjalnie przeprowadzona akcja na zamówienie polityczne. Odniosłem wrażenie, że Monika robiła z siebie ofiarę.
Dla mnie osobiście były to totalne bzdury
- powiedział Onetowi anonimowo jeden z kandydatów.