EastNews
Trwający od ponad tygodnia protest
"żółtych kamizelek"
we Francji wczoraj przerodził się w
ogromną demonstrację w centrum Paryża
. Na Polach Elizejskich pojawiło się ponad
8 tysięcy osób protestujących przeciwko podwyżkom cen paliwa
.
Największe zamieszki miały miejsce wieczorem.
Doszło do starć z policją, podpalania barykad i rabowania sklepów
. Według najnowszych informacji, zatrzymano ponad 130 osób,
rannych zostało co najmniej 20
.
Sceny zarejestrowane przez kamery sugerują, że to manifestanci zaatakowali siły porządkowe.
Wielu reporterów donosi jednak, że to policja jako pierwsza użyła przemocy
.
Dziennikarze m.in.
Le Monde
dodają też, że za podpalenia nie były odpowiedzialne "żółte kamizelki", a
chuligani
, którzy po prostu wykorzystali okazję.
Prezydent Francji,
Emmanuel Macron
, potępił protesty wpisem na Twitterze.
"Hańba tym, którzy atakowali. Hańba tym, którzy dopuszczali się przemocy wobec innych obywateli... Nie ma miejsca na taką przemoc w Republice" - napisał.