Po tym, jak
Weronika Rosati
ujawniła, że była
ofiarą przemocy domowej
, jej były partner,
Robert Śmigielski
stanowczo zaprzeczał tym oskarżeniom. W oświadczeniach przesyłanych do mediów zaznaczał, że nigdy nie stosował przemocy, a Rosati utrudnia mu kontakt z dzieckiem. W dodatku
żądania finansowe
aktorki miały
"eskalować z każdym dniem"
.
W tym tygodniu
Super Express
poinformował, że Rosati walczy w sądzie o alimenty dla swojej córki w wysokości
22 tysięcy miesięcznie
. Dotychczas Śmigielski miał płacić na Elizabeth 4 tysiące złotych miesięcznie.
"Pełnomocnik Rosati wysłał Śmigielskiemu gotowe pismo, w którym aktorka żąda 22 tys. zł alimentów miesięcznie. Dodatkowo chce, aby stałym miejscem zamieszkania dziecka było miejsce zamieszkania matki. Ojciec mógłby widywać córkę nie rzadziej niż raz w miesiącu przez kilka godzin" - twierdził
Super Express
.
Rosati postanowiła skomentować te doniesienia na Instagramie. Tłumaczy, że
nie ma z jej strony żadnego żądania
'w kosmicznej kwocie 22 tys.". Informuje przy tym, że
Śmigielski nie płaci alimentów
i co miesiąc "musi się prosić o pieniądze". Podkreśla, że córka jest na jej utrzymaniu.
"Zostałam zepchnięta do roli matki proszącej, której ojciec Dziecka narzucił kwotę alimentów, których.....
tak, zgadliście, nie płaci!
Co miesiąc
muszę się prosić o pieniądze na podstawowe potrzeby Eli
. A Eli i tak jest na moim utrzymaniu" - pisze.
Aktorka udostępniła przy okazji fragment wywiadu ze Śmigielskim z 2013 roku, w którym jej były partner mówi, że ma
czwórkę dzieci
. Jak zauważa Weronika,
"zapomniał"
o tym, że w momencie gdy udzielał wywiadu,
dzieci miał siedmioro
.
"
Czy kolejnym etapem będzie
zapomnienie
o Eli
tak jak w tym wywiadzie
zapomniał
o trójce swoich dzieci (w momencie, gdy go udzielał miał ich siedmioro, w wywiadzie jest ich tylko czworo)? Na razie zapomniał o tym, że od pół roku staram się o porozumienie wychowawcze, podczas gdy on..... udając dobre chęci wobec wszystkich zakłada sprawę w sądzie.
Dość milczenia, to też jest przemoc!
Lekarz nie jest Bogiem!?".