Sejm odrzucił wczoraj w wieczornym głosowaniu
projekt fundacji Kai Godek
, w myśl którego
samo informowanie o aborcji miałoby być karane
. Za odrzuceniem projektu głosowało 300 posłów, przeciwko było 99, 27 wstrzymało się od głosu.
Przypomnijmy, że projekt
"Aborcja to zabójstwo"
był nową inicjatywą Kai Godek, pod którą jej Fundacji Życie i Rodzina udało się zebrać podpisy. Jak tłumaczyła sama Godek celem ustawy miało być "powstrzymanie propagandy aborcyjnej". Godek chciała, aby zakazane było m.in. "publiczne propagowanie jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży" i
"publiczne nawoływanie do przerwania ciąży"
. Za "propagowanie aborcji" miałoby grozić do 2 lat więzienia. Projekt zakład również karę za nakłanianie do aborcji - w każdym przypadku. Obecnie ten czyn jest karany, ale tylko w przypadku aborcji dokonanej z naruszeniem prawa.
W praktyce chodziło o
ograniczenie takich inicjatyw
jak
Aborcja Bez Granic
, które pomagają w dostępie do aborcji, głównie tzw. aborcji farmakologicznej.
Szczegółowo o projekcie pisaliśmy tutaj:
Czytanie projektu wywoływało w Sejmie jeszcze przed debatą:
W dyskusji, która odbyła się przed głosowaniem udział brali posłowie wszystkich klubów, a także sama Godek.
- Wspólnie z PiS pani Godek jest współautorką najbardziej restrykcyjnych przepisów aborcyjnych w Europie. Teraz pani Godek idzie za ciosem i chce jeszcze bardziej docisnąć i karać. Chce karać za mówienie o medycznym przerywaniu ciąży. Kim pani jest? Dlaczego z dręczenia kobiet zrobiła sobie pani misję swojego życia? To są pani siostry, przyjaciółki, może córki. Co złego wyrządziły pani kobiety? Skąd u pani bierze się taka nienawiść do kobiet? - mówiła posłanka KO
Monika Wielichowska
.
- Procedowany projekt Kai Godek trzeba nazywać otwarcie projektem fanatyków i fundamentalistów. Fanatyków i fundamentalistów, których wy karmicie - wrogów kobiet. (...) Wy wiecie, że żaden zakaz aborcji nie likwiduje aborcji, bo aborcje były, są i będą. 95% kobiet w Polsce przerywa swoją ciążę dzisiaj za pomocą aborcji farmakologicznej. To jest 107 osób dziennie, tyle, ile w waszych rządowych statystykach pokazuje się aborcji rocznie - podkreślała z kolei
Katarzyna Kotula
z Lewicy.
Zarówno Lewica, jak i KO, a także Polska 2050 złożyły
wniosek o odrzucenie projektu
. Posłowie
Konfederacji
od razu zapewniali, że będą głosować za jego przyjęciem.
Jakub Kulesza
w imieniu Wolnościowców mówił z kolei o tym, że projekt jest "bublem prawnym" i zbyt daleko ingeruje w wolność. Posłanka PiS
Elżbieta Płonka
mówiła natomiast, jak rząd PiS "chroni życie dziecka poczętego", do procedowanego projektu odnosząc się jednynie bardzo ogólnie.
- Obecny stan prawny jest dowodem na to, że aborcja nie jest w Polsce dopuszczalnym zdarzeniem. Nie ma aborcji na życzenie. To, że jest ona wykonywana w innych krajach, nie dotyczy Polski. Podstawą tej ochrony w Polsce jest także Kodeks karny. Dostrzegamy jednak jako posłowie kryptoreklamy proaborcyjne na portalach i w różnych czasopismach i uważamy, że przypadki te wymagają postępowania na drodze prokuratorsko-sądowej - stwierdziła.
Na końcu głos zabierała
Kaja Godek
.
- Nie rozmawiamy dzisiaj o aborcji w sytuacjach ekstremalnych. Rozmawiamy o aborcji na życzenie. Żebyście mieli świadomość, o czym jest ta debata. To jest debata o aborcji na życzenie, o aborcji: bo tak, bo sobie chcę, bo ja sobie kiedyś zrobiłam, to teraz namówię jak najwięcej młodych dziewczyn, które są jeszcze nieuformowane, które może są w jakiejś głupiej sytuacji przez głupie zachowanie, ja sobie je namówię. O tym dzisiaj rozmawiamy - mówiła.
Zwracała się też
bezpośrednio do posłanek Lewicy
.
- To wy kolportujecie fake news, że lekarze nie mogą ratować kobiety w ciąży w sytuacji zagrożenia życia. Kłamiecie. Dobrze wiecie, że kłamiecie. Czekacie, aż umrą kolejne kobiety. Bierzecie je sobie na sztandary i na ich śmierci robicie swoje kampanie. (...) Fundujecie kobietom piekło. Fundujecie kobietom piekło, bo aborcja jest piekłem. Jest piekłem dla dziecka, jest piekłem dla kobiety.
Finalnie
głosowanie
odbyło się w sprawie
odrzucenia projektu
Godek. Głosowało 426 posłów,
za odrzuceniem było 300 posłów, przeciwko 99, wstrzymało się 27 posłów
. Za odrzuceniem głosowali posłowie KO, Lewicy, KP i Polski 2050, a przeciwko posłowie Konfederacji (tu wstrzymał się tylko Stanisław Tyszka).
Najbardziej podzieleni byli posłowie PiS
. Za odrzuceniem projektu głosowało 100 z nich, 88 było przeciwko, 21 wstrzymało się od głosu.
Dokładne wyniki głosowania, wraz z nazwiskami posłów można sprawdzić
tutaj
.
Wyniki głosowania wywołały wiele
komentarzy
w mediach społecznościowych.
"Sejm dziś odrzucił projekt ustawy, która za informowanie o aborcji przewidywała 2 lata kary więzienia. I choć cieszy mnie odrzucenie tego projektu, to tak naprawdę - nie mamy z czego. Nadal w Polsce mamy najbardziej restrykcyjne prawo aborcyjne w Europie. Osoby pomagające kobietom - jak Justyna Wydrzyńska - ścigane są przez prokuraturę. Mam nadzieję, że po wyborach nie będzie mowy o żadnym kompromisie aborcyjnym zawartym między konserwatywnymi politykami a biskupami. Chcemy realnej ochrony życia i zdrowia kobiet" - napisała Daria Gosek-Popiołek, posłanka Razem.
"Projekt Kai Godek trafił do kosza, gdzie jego miejsce. Z czasem trafi tam też reszta nieludzkich przepisów antyaborcyjnych" - dodaje poseł Maciej Gdula z Lewicy.