Lokalne media w Warszawie informują w ostatnich dniach o
problemie zmian wyceny kosztu pracy pracowników socjalnych
. W ich efekcie
obcina się godziny ich pracy.
Rok wcześniej godzina usług opiekuńczyc
h obejmująca np. pomoc przy zakupach
kosztowała miasto 20 złotych brutto. Teraz to koszt 30 złotych
. Usługi pielęgnacyjne
podrożały z 27 do 45 złotych za godzinę.
To efekt ujednolicenia cen dla wszystkich dzielnic przez utworzone w ratuszu Centrum Usług Społecznych. Jak pisze
Gazeta Wyborcza
,
budżet CUS co prawda zwiększono z 31 do 35 mln zł
,
ale centrum nie tylko wyżej wyceniło godziny pracy, ale też w efekcie okroiło ich liczbę.
W związku z tym skasowano co drugą godzinę pielęgnacyjną, niemal co czwartą terapeutyczną i co piątą opiekuńczą.
Wzrost cen za usługi nie łączy się niestety z podwyżkami dla pracowników. Choć ich stawki teoretycznie wzrosły, dodatkowe środki zostają u pośredników - firm, które w Warszawie zatrudniają pracowników na podstawie wygranego z CUS przetargu.
Ofiarami zmian są więc przede wszystkim podopieczni.
Przykładowo ci, którzy
wcześniej mogli liczyć na 18 godzin pomocy w miesiącu, teraz dostają tylko 9.
– To, że ja przyjdę poprawić komuś stan psychiczny, to jest nic, jeżeli on potrzebuje, żeby ktoś przyszedł i mu zmienił pieluchę, i to przynajmniej dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Taka osoba, jak jej się zmieni pieluchę tylko raz, już na drugi dzień ma odleżyny - mówi jedna z warszawskich terapeutek.
Doniesieniom mediów zaprzecza Rafał Trzaskowski.
Twierdzi, że usługi opiekuńcze dla osób niepełnosprawnych mimo rosnących kosztów, pozostaną na tym samym poziomie.
W sieci jednak nie brakuje krytycznych w stosunku do prezydenta Warszawy głosów:
"Pisze Pan o tym, że usługi będą utrzymywane na tym samym poziomie, a radni wczoraj słuchali jak podopieczni, którzy korzystają z pieluch są przewijani RAZ DZIENNIE, bo realnie zostały im obcięte godziny. Radni zostali wczoraj poproszeni o wyobrażenie sobie takiej sytuacji, zachęcam do takiego eksperymentu" - brzmi fragment jednego z najbardziej dramatycznych wpisów na Facebooku.
Jego autor merytorycznie wskazuje, jak wyglądały cięcia godzin. Informuje, że Ośrodki Pomocy Społecznej zgłaszały zapotrzebowanie na godziny opiekuńcze przy planowaniu budżetu, ale ich prośby nie zostały uwzględnione.
Doniesienia dotyczące problemu w Warszawie zbiegły się z informacją na temat
ogólnopolskiego strajku planowanego przez pracowników opieki społecznej,
co jeszcze szerzej ukazuje problem pomocy społecznej w kraju.
Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej wystosował w lutym list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym ostrzega, że
jeśli warunki ich pracy nie poprawią się, rozpoczną ogólnopolski strajk
. Zapowiadają w nim, że nie przystąpią do pracy, co może dotknąć około miliona polskich rodzin korzystających z systemu pomocy społecznej.
Protest pracowników trwa od połowy 2018 roku
. Żądają podwyżek, teraz średnia płaca w pomocy społecznej wynosi mniej niż 2 tysiące złotych na rękę. Skarżą się też na niskie dodatki, brak funduszy na szkolenia i brak wsparcia psychologicznego.
Twierdzą, że podczas gdy kolejne grupy zawodowe otrzymują podwyżki, o nich nikt nie pamięta.