Dziś rano
prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz
podczas konferencji prasowej
poinformował, że 79,5 proc. szkół i przedszkoli w Polsce zamierza uczestniczyć w strajku:
- Dzisiejszego poranka dokonaliśmy ostatnich podsumowań gotowości strajkowej. Zdecydowana większość szkół, zespołów, szkół, przedszkoli, które brały udział w sporze zbiorowym opowiedziała się za strajkiem. W skali kraju liczba szkół, zespołów szkół, przedszkoli stanowi 79,5 pkt proc. - powiedział prezes ZNP podczas konferencji prasowej.
Strajk zapowiadany jest na 8 kwietnia
i
zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty.
W sieci
pojawia się coraz więcej wpisów nauczycieli, którzy wyjaśniają, jak naprawdę wygląda ich praca i ile zarabiają.
Sporą popularnością cieszy się wpis byłego
nauczyciela Daniela Kurmana
.
Udostępniło go ponad 7,5 tysiąca osób.
Kurman nie jest już nauczycielem. Jak opowiada, w momencie
kiedy otrzymał wypowiedzenie od przełożonej, poczuł "radość i wolność":
"
Czemu wolność? Bo po raz pierwszy od 8 lat mogłem spokojnie pójść kupić gacie do sklepu
(nie narażając się na spotkanie z moimi uczniami zdziwionymi, że kupuję gacie)
, bo mogłem napisać "dupa" na Fejsie albo napić się w spokoju piwa w knajpie ze znajomymi. Słowem: przestać żyć jak pieprzony chodzący przykład i rycerz bez skazy (i nocnej zmazy)" - pisze Kurman.
Dalej wyjaśnia, jak naprawdę wygląda praca nauczyciela:
"
W pierwszym roku pracy zarabiałem 901 zł brutto.
Słownie: dziewięćset jeden złotych. To było jakieś 560 zł na rękę, oszczędzę wam matematyki. To nie błąd. Miałem 27 godzin dydaktycznych, czyli półtora etatu, więc wyciągałem jakieś 800 zł miesięcznie. W ostatnim roku pracy, już z magistrem ale wciąż na tym samym stopniu awansu zawodowego,
zarabiałem niewyobrażalne 1700 zł. Po 8 latach pracy".
"Podsumowując:
najstarszy stopniem, najbardziej doświadczony pracownik w szkole, nawet po 30 latach pracy, zarabia tyle, co junior w korpo
, bez większej odpowiedzialności, bo i tak wszyscy wiedzą, że on nic jeszcze nie umie".
Daniel Kurman wyjaśnia, jak wygląda w szkole system motywacyjny i droga awansu zawodowego:
"
W szkole nie istnieje system motywowania pracownika.
Wyobrażasz sobie, że latami solidnie pracujesz i nic z tego nie masz? Tam cię poklepią okazyjnie po ramieniu, dostaniesz jakiś kubek, inny dyplom i to tyle. Jest tzw.
dodatek motywacyjny, nazywany częściej demotywacyjnym, czyli jakieś 10% do pensji. W praktyce nie ma kasy, więc to jest raczej jakieś 5-7%.
Szkoły przyznawania dodatków są dwie. Albo dostają je ciągle te same osoby (bo zawsze robią jasełka czy inne przedstawienia), albo dyrektor rozdziela pulę pośród całej kadry. U nas stosowana była ta pierwsza szkoła".
"
Jest coś takiego jak stopnie awansu zawodowego
, ale nie ma to nic wspólnego ze sprawdzonym na rynku pracy klasycznym promowaniem pracownika. W normalnym świecie pracujesz dobrze - awansujesz, jesteś do dupy - wywalają cię z roboty. Może nie zawsze dokładnie tak to działa, ale koncept jest ogólnie dobry i się sprawdza.
W szkole? Zbierasz papierki przez 3 lata, po czym siadasz przed komisją, która zadaje Ci jakieś teoretyczne pytania z dziedziny pedagogiki, metodyki i prawa oświatowego.
Sami mają w dupie to, o co pytają, bo i tak na koniec dostaniesz papier i uścisk dłoni starosty czy tam innej grubego kotleta" – dodaje.
Dodatkowo
problemem często są rodzice
:
"Syn byłej nauczycielki pracującej w KURATORIUM. Leń i cwaniak. Poskarżył się, że anglista się na niego uwziął. W dużym skrócie: sprawa trafiła od razu do dyrekcji, musiałem się tłumaczyć. Inna mama, zaskoczona, że córka otrzymała ode mnie ocenę naganną z zachowania pod koniec 3. klasy (przez 3 lata jej na oczy nie widziałem), przyszła i obwieściła, że ona tak tego nie zostawi. Musiałem się tłumaczyć.
Tata trzecioklasistki przyszedł z fochem, bo córka dostała "za nic" dwie jedynki. Zmiękła mu rura dopiero, jak obejrzał pusty zeszyt ćwiczeń swojej pociechy
. Dodam, że była końcówka roku szkolnego. Inną razą pewien patologiczny uczeń zaczął mi kurwować i wyjechał do mnie na ty. Wyszedłem z nim na korytarz i powiedziałem kilka mocniejszych słów. Musiałem się tłumaczyć" – opowiada Daniel Kurman.
Cały wpis możecie przeczytać tutaj: