Pyszne połączenie, w spocie występuje też uczony
Michał Rusinek.
Lecz najpierw fragmenty ze świeżego wywiadu dla
polskatimes.pl
:
- Pamięta Pan jak pewny był
Bronisław Komorowski
?
- Porównywanie mnie do Bronisława Komorowskiego nie jest specjalnie głębokie analitycznie. Nie ma między nami znaczących analogii.
- Często porównują Pana do prezydenta Komorowskiego.
- Ale w czym ja niby jestem do niego podobny?
- To porównanie nie nobilituje tylko raczej denerwuje?
- Ani mnie to nie denerwuje ani nie nobilituje.
Mnie ono dziwi. Z jednej strony mamy bowiem statecznego, konserwatywnego polityka, który stroni od mediów społecznościowych, który nie był praktycznie aktywny przez pierwsze miesiące swojej kampanii. Z drugiej jestem ja: młodszy, liberalny i pracujący po 18 godzin dziennie.
- Są różne sondaże i można z nich wyczytać, że Pana przewaga topnieje. Nie ma Pan poczucia, że Jaki Pana goni?
- Nie, przeciwnie. Mam wrażenie, że jego właśnie stanął w miejscu. Sztab mojego konkurenta próbuje się ratować takimi właśnie wymyślonymi sondażami. Według naszego sondażu przeprowadzonego przez Kantar
jest 43 proc. do 21 proc.
- Rządy PO w Warszawie są dla Pana obciążeniem?
- Prezydentura
Hanny Gronkiewicz-Waltz
jest raczej dobrze oceniana przez warszawiaków. Z wyjątkiem jednej absolutnej wpadki, czy raczej skandalu, czyli sprawą reprywatyzacji. Tyle, że odbyłem już ponad 130 spotkań z warszawiakami i widzę, że ludzie mają wyrobione zdanie na ten temat. Ludzie jednoznacznie źle oceniają działania Ratusza w sprawie reprywatyzacji ale mają poczucie, że wszystko już na ten temat zostało powiedziane, trzeba iść do przodu.
- Warszawiacy mogą się obawiać, że Pan będzie kontynuacją pewnego układu PO, w którym takie skandale mogły mieć miejsce?
- To klisza, której warszawiacy nie kupują.
Mam swój pomysł na Warszawę, widzianą z poziomu ulicy, a nie ratusza.
Ja o swojej kampanii i swoim starcie z Hanną Gronkiewicz-Waltz nie rozmawiałem.
- Dopuszcza Pan scenariusz, w którym przegrywa Pan Warszawę?
- Nie. Jak każdy poważny zawodnik myślę tylko o zwycięstwie.