fot. East News / X @StowMarszN, @trzaskowki_
W poniedziałek warszawski ratusz poinformował, że
nie wydano pozwoleń na organizację tegorocznego Marszu Niepodległości.
Decyzję wyjaśniano tym, że Stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożył wiele zawiadomień o zgromadzeniu, zmieniając daty ich rozpoczęcia, przez co nie wiadomo, które faktycznie miałoby dojść do skutku. Sprawa szybko wywołała jednak wiele emocji i komentarzy krytykujących
Rafała Trzaskowskiego
, prezydenta Warszawy. Teraz on sam wyjaśnia, że przyczyny odmowy organizacji Marszu są "prozaiczne" i nikt nie zrobił tego "na złość".
Jak przekazał wczoraj warszawski ratusz, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości pierwsze zawiadomienie o zgromadzeniu złożyło 28 września. Termin zgromadzenia ustalono w nim na aż
16 dni
, od godziny 21 w dniu 28 października do godz. 1 w dniu 12 listopada. Następnie organizacja złożyła
kolejnych pięć zawiadomień
, zmieniając w nich datę rozpoczęcia zgromadzenia (na 5, 6, 8, 9 i 10 listopada). W każdym zawiadomieniu o zgromadzeniu zadeklarowano udział 100 tys. osób.
Urząd
odmówił
pozwolenia Stowarzyszeniu, tłumacząc, że "sposób składania zawiadomień nie pozwala uznać, które z nich jest w rzeczywistości prawdziwe i będzie przeprowadzone, bowiem w żadnym z kolejnych zgłoszeń organizator nie wycofał się ze wcześniej złożonych zawiadomień". Poza tym termin zgłoszeń był przedwczesny.
Decyzja stołecznego magistratu wywołała jednak szybko wiele
komentarzy
.
"Jest dokładnie tak, jak przewidywaliśmy. Najpierw woj. mazowiecki odmawia prawa cykliczności najbardziej cyklicznemu wydarzeniu w Polsce, potem prokuratura pod byle pretekstem robi przeszukania w siedziby @StowMarszN, teraz Rafał Trzaskowski zakazuje #MarszNiepodległości. Oczywiście składamy odwołanie. Marsz Niepodległości i tak przejdzie!" - pisał
Bartosz Malewski,
prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, jednocześnie apelując o wsparcie finansowe.
Głos zabrał też Robert Bąkiewicz, były szef stowarzyszenia.
Dziś na zarzuty o motywowane politycznie blokowanie marszu odpowiedział sam
Trzaskowski
.
"Czytam w sieci: "TRZASKOWSKI ZAKAZAŁ MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI!". W domyśle - na złość.
A jakie są fakty? No cóż, przyczyny odmowy są dość prozaiczne.
Otóż: 1. nie mówimy o jednym zgłoszeniu. Mówimy o 6 (słownie: SZEŚCIU) zgłoszeniach. Od tego samego organizatora. Jedno z nich dotyczyło zgromadzenia, które miałoby trwać
nieprzerwanie 16 dni.
6 zgłoszeń. Na tę samą okoliczność. Interpretację, czy chcąc coś faktycznie załatwić, postępuje się w ten sposób, pozostawiam szanownym czytelniczkom i czytelnikom niniejszego wpisu" - pisze prezydent Warszawy.
"2. terminy podane we wszystkich zgłoszeniach
przekraczają termin ustawowy,
są po prostu przedwczesne (zgodnie z ustawą zawiadomienie o zgromadzeniu musi dotrzeć do organu nie wcześniej niż na 30 i nie później niż na 6 dni przed planowaną datą zgromadzenia), 3. jako miasto skierowaliśmy do policji, straży pożarnej, Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego oraz ZTM pisma z prośbą o ocenę planowanych zgromadzeń pod kątem bezpieczeństwa i właściwego funkcjonowania miasta. Od wszystkich tych instytucji otrzymaliśmy jednoznaczne odpowiedzi, że
wielodniowe zgromadzenia będą miały negatywny wpływ na działania służb ratunkowych
, transportu publicznego i funkcjonowanie miasta, prowadząc do paraliżu centrum Warszawy" - dodaje.
"Jeśli wpłynie wniosek zgodny z przepisami oraz ze zdrowym rozsądkiem, będzie co rozpatrywać. Na razie wygląda na to, że ktoś tu bardzo chce rozpętać awanturę wokół dnia narodowego święta. I nie jestem to ja".