Kilka dni temu TVN24 informowało, że synowie
byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz
pomimo obostrzeń
jeździli na nartach na stoku
przeznaczonym dla zawodników szkółki narciarskiej w Zakopanem. Według ustaleń stacji sama polityk miała być dopisana ręcznie do listy zawodników.
Emilewicz w opublikowanym oświadczeniu przekazała, że "
żadnym swoim działaniem nie lekceważyła apeli rządu", ponieważ dzieci od lat trenują narciarstwo
:
Według TVN24
licencje przyznane synom Emilewicz datowane są na 7 stycznia
, czyli na ten sam dzień, kiedy zostały złożone. Informacje te potwierdził przewodniczący komisji licencyjnej PZN
Jakub Michalczuk. Podobnie było z wymaganymi
badaniami lekarskimi i
przelewami, które również datowane są na ten dzień.
Warto podkreślić, że zgrupowanie w Suchem, w którym uczestniczyły dzieci minister odbywało się w dniach
2-6 stycznia
.
Po aferze z minister Emilewicz
szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości
Ryszard Terlecki zasugerował
, że możliwe jest jej
zawieszenie w prawach członka klubu PiS
.
Okazuje się, że jednak tak się nie stanie.
Marek Suski
w rozmowie z
Rzeczpospolitą
przekazał, że
"Pani Jadwiga okazała skruchę" i nie zostanie ukarana
.
- Gdybyśmy my za takie rzeczy zawieszali, to Platforma Obywatelska na przykład posła Gawłowskiego powinna już dawno wyrzucić. Pan uważa, że my za najmniejszy drobiazg powinniśmy kogoś ukamienować, a opozycji wolno wszystko: można oskarżać, napadać, pluć na policjantów i to jest wszystko w porządku? A u nas za taką niezręczność my mielibyśmy panią poseł rozstrzelać, powiesić i może jeszcze spalić na stosie - przekonywał z kolei w rozmowie z Wirtualną Polską.