Dziś
w szkołach podstawowych odbywały się egzaminy ośmioklasistów
. Wielu z nim
towarzyszył strajk nauczycieli.
Mimo to, jak poinformowała minister edukacji narodowej Anna Zalewska, odbyły się one bez przeszkód. Wszystko dzięki osobom, które nie zdecydowały się strajkować, przez środowisko nazywanym łamistrajkami.
Strajk może jednak przysporzyć więcej problemów maturzystom.
Uczniowie podchodzący do matury do końca tego tygodnia
powinni mieć wystawione oceny.
By tak się stało, w szkołach muszą zebrać się rady pedagogiczne. Dyrektorzy mają problemy z ich zwołaniem, ponieważ nauczyciele strajkują.
Premier Mateusz Morawiecki ma zamiar jednak przełamać protest w szkołach.
Spekuluje się, że mogłoby dojść do "abolicji" dla maturzystów.
Każdy bez względu na to, czy posiada pozytywne oceny, mógłby przystąpić do egzaminu dojrzałości. Jak dowiedział się Dziennik Gazeta Prawna, proponowane rozwiązanie to ostateczność, ale być może rząd zdecyduje się je zastosować.
Maturzyści jednego z techników w Szczecinku,
zaniepokojeni swoją sytuacją postanowili
wziąć sprawy w swoje ręce
. Zorganizowali
akcji "Strajk do maturzystów".
Uczniowie pojawili się dziś rano w szkole z transparentami, na których były hasła takie jak
"Ciekawe, co na to wychowawca?", "Nauczyciele uczniom, uczniowie nauczycielom", "Murem za nauczycielami, ale co z naszymi maturami?".
Następnie uczniowie udali się do klas, gdzie próbowali porozmawiać z grupą nauczycieli na temat matur. Początkowo nauczyciele nie wyszli do uczniów, jednak po kilku próbach zaproszono ich na rozmowę, która trwała kilkadziesiąt minut.
-
Większość z nas ma już palny na wakacje, wolimy przystąpić do egzaminu zgodnie z planem
(…).
To dla nas dodatkowy stres.
Jednak stresujemy się przed maturą, a nie wiemy nawet, co będzie - powiedziała jedna z uczennic.
- Każdy dzień przynosi coś innego. Nic wam nie odpowiem na to pytanie,
nie odpowiem wam, czy będziecie mieli, czy nie będziecie mieli egzaminu
- odpowiedziała jedna z nauczycielek.