Wczoraj w samo południe w Warszawie odbył się
marsz opozycji
organizowany przez Platformę Obywatelską. Marsz jak twierdził Donald Tusk miał być wyrazem sprzeciwu wobec drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu oraz wyrazem poparcia dla wolności, demokracji i europejskiej Polski.
Organizatorzy spodziewali się nawet
kilkuset tysięcy osób
. Ze zdjęć i nagrań w mediach społecznościowych wynika, że
frekwencja faktycznie dopisała.
Zdaniem organizatorów zgromadził 500 tys. osób. Z kolei według nieoficjalnych szacunków policji, na które powołuje się PAP, na marszu miało pojawić się około 150 tys. osób.
TVP próbowała ignorować marsz
. Nie pokazywała materiałów z nim związanych, podczas gdy w innych telewizjach trwały relacje na żywo.
Sugerowano, że marsz był próbą "obalenia rządu" PiS przez Donalda Tuska i Lecha Wałęsę i był on pełen nienawiści i wulgaryzmów:
Pod koniec głównego wydania
Wiadomości
wyemitowany został
materiał Adriana Boreckiego
na temat marszu. Nosił on tytuł "Z nienawiścią na sztandarach". Prowadząca program Edyta Lewandowska zapowiadała, że w Warszawie "zamiast ciepła, miłości i radości były złość, nienawiść i hejt".
W materiale zebrano przede wszystkim
kadry z plakatami z niecenzuralnymi hasłami,
czy wypowiedzi uczestników, w których pojawiały się wulgaryzmy. "Wypikane" przekleństwa autor materiału zestawił z wypowiedziami liderów PO - Tuska i Trzaskowskiego.
- Miał być spokojny, kulturalny marsz, a wyszło jak zawsze w przypadku opozycji.
Totalna agresja, nienawiść i hejt
- spuentował materiał Borecki.
Co ciekawe reporter w tłumie protestujących pojawił się z
mikrofonem bez kostki TVP
. Internauci wychwycili, że kostka wróciła na mikrofon dopiero pod koniec materiału przygotowanego przez Boreckiego: