Fot. East News / X: @thepolandnews_, @LukaszBok
Zgodnie z decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie
Dorian S., który rok temu zgwałcił i zamordował 25-letnią Lizę w centrum miasta, został skazany na wyrok dożywocia
, a rodzinie ofiary będzie musiał wypłacić 200 tys. zł zadośćuczynienia. Zdaniem pełnomocnika oskarżycieli, ryzyko dopuszczenia się przez Doriana S. podobnego przestępstwa w przyszłości jest zbyt wysokie, aby móc rozważać inną karę.
25 lutego ubiegłego roku, o 4 rano, 25-letnia Elizawieta wracała do domu po spotkaniu z przyjaciółką. O godzinie 4:43, gdy szła ulicą Żurawią w Warszawie, napadł ją Dorian S. z nożem i kominiarką w rękach. 23-latek
zgwałcił kobietę, okradł i zostawił nagą i nieprzytomną w bramie
, gdzie nad ranem znalazł ją dozorca. Liza została przewieziona do szpitala w stanie krytycznym - zmarła 1 marca, nie odzyskawszy przytomności.
Doriana S. zatrzymano w dniu napaści, a postępowanie sądowe rozpoczęło się 4 grudnia, toczyło się głównie za zamkniętymi drzwiami. Oskarżony dostał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, o co wnioskowała prokuratora oraz rodzina zamordowanej. Karę odbędzie w systemie terapeutycznym. "Oczywiście nie oznacza to, że w szpitalu, ale w więzieniu, które taki oddział posiada, żeby spróbować dokonać resocjalizacji tego człowieka" - wyjaśnił sędzia Paweł Dobosz. Wyrok jest nieprawomocny.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, adwokat Karol Drożdż, w odpowiedzi na pytanie o wyrok dożywocia stwierdził, że "wydaje się, że to jest jedyna możliwość, aby
uchronić społeczeństwo przed przebywaniem takich sprawców na wolności
. Ryzyko dopuszczenia się przez niego podobnego czynu w przyszłości jest bardzo duże."
-
O oskarżonym należy jak najszybciej zapomnieć
, należy go wymazać z pamięci, by zło, jakie uczynił, nie stało się atrakcją, jak to właśnie mówiły pełnomocniczki, jakichś filmów, seriali, dokumentów - mówił sędzia. Podczas ogłaszania uzasadnienia wyroku wspominał pokrzywdzoną z imienia, by "ofiara jej życia nie stała się bezosobowa".
- Liza doświadczyła bólu, przerażenia, w końcu śmierci. Dlatego w ten sposób będę mówił o pokrzywdzonej, by nie pozostała w naszej pamięci wyłącznie - używając prawniczego języka - jako przedmiot przestępstwa, jako obiekt czynności wykonawczych.
Sędzia przywoływał także okoliczności zdarzenia oraz fakty z życia Lizy. Przypomniał, że mieszkała ze swoim partnerem w Warszawie, a w dzień poprzedzający napaść umówiła się ze swoją przyjaciółką Anną na "babski wieczór". Były razem na basenie, kręglach, wspólnym obiedzie, a po spotkaniu Liza sama wracała do domu pieszo.
-
Ta sytuacja nie cechuje się żadną nadzwyczajnością
, to naturalne. Przecież możemy sobie wyobrazić, że w podobnym czasie, o podobnej porze
idzie tą ulicą, tą drogą, nasza córka, siostra, żona, partnerka, przyjaciółka
- zaznaczył sędzia Dobosz. - Liza przegląda coś w telefonie, za nią zbliża się młody mężczyzna, silniejszy od niej, wyższy. W ręku ma kominiarkę. […] Przystawia nóż do szyi Lizy, zatyka drugą ręką jej usta i spycha ją do ściany. Przygniata ją swoim ciałem, w pewnym momencie wyrywa jej telefon. Liza coś mówi do tego mężczyzny. Jest skrępowana ciałem, nie może uciec i nie może odejść.
Wyrok skomentowała posłanka Lewicy: "życia Lizie nie zwrócimy, ale jej cierpienie i śmierć zmieniły Polskę - parlament uchwalił zmiany kodeksu karnego - art. 197 i 198. Rok po śmierci Lizy zwyrol dostał dożywocie a ustawa wejdzie w życie", napisała Anita Kucharska-Dziedzic.