W 2017 roku doszło do głośnego wypadku
kolumny premier Beaty Szydło z Fiatem Seicento
, który prowadził 21-letni wówczas
Sebastian Kościelnik
. Pod koniec lutego zapadł
prawomocny wyrok
w sprawie - kierowca Seicento został uznany za winnego nieumyślnego spowodowania wypadku, ale nie poniesie kary. Może też odebrać już swój samochód, który do tej pory był przechowywany jako dowód w sprawie.
"Po ponad 6 latach, dowód rzeczowy w postaci Fiata Seicento jest już możliwy do odbioru"
- napisał na Twitterze Kościelnik.
Jak dodał, przez te 6 lat musiał płacić obowiązkowe OC, a odbiór samochodu możliwy jest wyłącznie za pomocą lawety.
Senator PO
Krzysztof Brejza
poinformował natomiast, że złożył kolejną interwencję w sprawie Audi A8, którym wówczas jechala Beata Szydło.
Przypomnijmy, że do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku na skrzyżowaniu ul. Powstańców Śląskich i Elizy Orzeszkowej w
Oświęcimiu
. Fiata Seicento wyprzedzała kolumna trzech samochodów. Kościelnik prowadzący Seicento przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z rządowym audi A8, w którym jechała Szydło. Jej limuzyna wpadła na drzewo, ówczesna premier doznała m.in. złamania mostka i żeber.
Pierwszy wyrok
w sprawie zapadł w 2020 roku. Sąd w Oświęcimiu uznał wówczas Kościelnika za winnego nieumyślnego spowodowania wypadku. Zwracał jednak uwagę na brak sygnałów dźwiękowych przejeżdżającej kolumny. Już po tym, jak wyrok zapadł, jeden z oficerów BOR, który jechał wówczas z Beatą Szydło przyznał po latach, że ze strony funkcjonariuszy mogło dojść do
składania fałszywych zeznań.
27 lutego 2023 roku w sprawie zapadł prawomocny wyrok
. Sąd Okręgowy w Krakowie podtrzymał orzeczenie sądu pierwszej instancji uznające Kościelnika za
winnego
, ale warunkowo umorzył postępowanie, co oznacza, że Kościelnik nie poniesie kary. W wyroku podkreślono też, że nie jest on jedyną osobą odpowiedzialną za wypadek, ponieważ funkcjonariusz BOR nie włączył odpowiednich sygnałów dźwiękowych podczas przejazdu rządowej kolumny.
Kościelnik podkreślał, że
"nie czuje satysfakcji" z wyroku
i że będzie szukał "innych dróg prawnych". Podkreślał również, że ostatnie sześć lat jego życie było praktycznie podporządkowane procesowi.
Przypomnijmy, że w międzyczasie Kościelniak zdążył zostać politykiem Platformy Obywatelskiej: