fot. East News
Organizatorzy
Open’er Festival
ogłosili
nabór na wolontariuszy,
którzy chcą współpracować przy tegorocznej edycji wydarzenia. Ogłoszenie, które opublikowano na stronie festiwalu, szybko wzbudziły kontrowersje. Okazuje się, że aby zostać wolontariuszem i za darmo móc pracować na Openerze, trzeba najpierw
wpłacić 950 zł kaucji
. "W zamian" można w "wolnych chwilach" wziąć udział w koncertach.
"Wolontariat jest nieodłączną częścią każdego festiwalu. Wiele osób współpracuje z nami w tej formie od lat, pomagając budować festiwal i wspierając nasze działania na jego terenie. Biorąc udział w wolontariacie masz możliwość zdobycia cennego doświadczenia, które przybliży Cię do pracy przy organizacji największych wydarzeń muzycznych. Dzięki temu możesz wziąć czynny udział w realizacji festiwalu a w wolnych chwilach uczestniczyć w koncertach!" - zachęca organizator Openera.
"Warunkiem udziału w wolontariacie organizowanym przez Fundację ALTER ART jest podpisanie porozumienia o Wolontariacie oraz
wpłata kaucji w wysokości 950 zł
w terminie do 20 czerwca 2023 r. Kaucja zostanie
zwrócona wolontariuszowi w terminie 7 dni od dnia zakończenia imprezy, pod warunkiem prawidłowego wykonania przydzielonych mu zadań
" - czytamy.
W ogłoszeniu podkreślono też, że organizator zapewnia wolontariuszowi "jeden ciepły posiłek w ciągu dnia, nieodpłatne miejsce na polu namiotowym oraz możliwość uczestnictwa w festiwalu w czasie wolnym".
Sprawę nagłośnił
Jan Śpiewak
. Opublikował też wiadomość od jednej ze swoich obserwatorek, z której wynika, że taka praktyka funkcjonuje już na festiwalu od dawna.
"Byłam na tym wolontariacie lata temu. Wtedy też była kaucja - równowartość karnetu. Zgłosiłam się, bo chciałam pracować w kulturze i w mojej głowie miał być to fajny punkt w CV 19-latki. Zostałam przydzielona do strefy eko. I wiesz co robiłam? Sprzątałam kubki po piwskach w oczoje*bnej pomarańczowej koszulce. Po każdym koncercie musieliśmy śmigać po scenę i sprzątać. To samo w stefie gastro. Pijane, bogate dzieciaki traktowały nas jak g*wno. Serio, chciało mi się płakać. Ale nie mogłam zrezygnować, bo wtedy nie zwróciliby mi kaucji, którą pożyczyłam od starszej siostry. Sprytnie to sobie wymyślili. Minęło jakieś 10 lat, nigdy już na ten festiwal nie wróciłam" - czytamy.
"Opener szuka niewolników, którzy za darmo będą zapierniczać i bierze za to jeszcze tysiaka kaucji xD festiwal jest organizowany przez fundację, żeby za dużo podatków nie płacić. Karnet na festiwal kosztuje 950 zł.
Festiwal polskiego folwarcznego kapitalizmu
" - komentuje Śpiewak.
Temat wolontariatu za kaucją podzielił jednak komentujących. Niektórzy wskazują, że w ten sam sposób działa branża koncertowa na całym świecie, inni relacjonują, że byli na takim wolontariacie i bardzo im się podobało.